Według amerykańskiego dziennika, przed piątkowym rozpoczęciem igrzysk ostrzeżenia o zagrożeniu ze strony hakerów na usługach rosyjskich służb wydały m.in. agencje bezpieczeństwa USA i Wielkiej Brytanii.

FBI ostrzegło, że cyberprzestępcy mogą użyć m.in. ataków ransomware, włamań, czy tzw. phishingu, by "zakłócać transmisję wydarzeń, wykradać (...) i publikować wrażliwe dane lub zakłócać infrastrukturę cyfrową wspomagającą Olimpiadę".

Dyrektor FireEye, jednej z najbardziej znanych firm zajmujących się cyberbezpieczeństwem, John Hultqvist stwierdził, że ryzyko jest znaczące. "Oni (Rosjanie) robili to w przeszłości. Okoliczności są takie same, jeśli chodzi o zakaz występów dla rosyjskich sportowców (pod rosyjską flagą) i wiemy, że się na to przygotowywali" - powiedział ekspert w wywiadzie dla CBS.

Reklama

"Washington Post" przypomina, że celem rosyjskich hakerów były dwie poprzednie olimpiady, letnia w Rio de Janeiro i zimowa w Pjongczangu. Według ekspertów, ataki te, wymierzone m.in. w ceremonię otwarcia igrzysk w Korei Płd. oraz organizacje antydopingowe, były "szczególnie zuchwałe", choć rosyjscy hakerzy próbowali upozorować swój atak jako dzieło Chin lub Korei Północnej. Ostatecznie nie udało im się to, a amerykańska prokuratura postawiła zarzuty sześciu Rosjanom.

W czwartek zajmująca się cyberbezpieczeństwem japońska firma MBSD wykryła próbę ataku skierowaną przeciwko komputerom w Japonii. Złośliwe oprogramowanie, zdolne do wymazania danych na zainfekowanych komputerach, miało być ukryte w rozsyłanym e-mailem pliku PDF o zagrożeniach cyberatakami dla igrzysk w Tokio.