Rosyjski „narodowy kompleks wojskowo-przemysłowego”

Ciekawym zjawiskiem towarzyszącym konfliktowi na Ukrainie jest błyskawiczny rozwój u stron konfliktuentuzjastów, którzy dosłownie w garażach składają sprzęt potrzebny na froncie. Ma to miejsce zarówno w Rosji, jak i na Ukrainie. W Rosji określane jest to mianem tzw. "narodowego kompleksu wojskowo-przemysłowego". Przy tym narodowi są tu nie tylko producenci uzbrojenia, często ich prace finansowane są dosłownie przez naród w drodze zbiórek. Osiągniecia tych entuzjastów mogą zadziwiać i co więcej wpływają one bezpośrednio na przebieg tego konfliktu.

Reklama

O znaczeniu "Narodowego Kompleksu Wojskowo-Przemysłowego", może świadczyć to że w 2024 roku na terenie prestiżowych pokazach sprzętu wojskowego "Armia 2024 " po raz pierwszy rozwinięto ekspozycję na której przedstawiono ponad 250 eksponatów od 100 firm, organizacji społecznych i wolontariackich.

Entuzjaści ,którzy nigdy nie pracowali dla armii, po wybuchu wojny z Ukrainą skutecznie zaczęli zaopatrywać rosyjska armię. Przy czym część z ich produkcji pozwala Rosji unikać sankcji nałożonych przez kraje Zachodu. Przykładowo narodowy WPK dostarcza anteny do sterowania dronami i łączności wideo, których Rosja po wybuchu wojny nie mogła kupić za granicą. Entuzjaści wpadają także na bardzo ciekawe rozwiązania. Przykładowo :

  • 40-milimetrowy granat odłamkowy podlufowego granatnika GP-25, przeznaczony do zwalczania bezzałogowców.
  • mini-drony kamikadze – mniejsze od gołębia, ale przenoszące ćwierć kilową bombę;
  • wykrywacze dronów i systemy walki radiowo-elektronicznej,
  • samobieżne nosze.

Na froncie na sprzęt od entuzjastów-inżynierów czekają tzw. grupy inicjatywne. Są to wyróżniający się inicjatywa i umiejętnościami żołnierze. Testują oni przekazany sprzęt w warunkach bojowych i dysponują w tym zakresie więcej swobody niż zwykłe jednostki wojskowe. Informacja zwrotna od nich pozwala usuwać wady sprzętu i go doskonalić.

Drony „Bojowe karaluchy” czyli groźne hoverboardy

Bojowymi karaluchami określają twórcy skonstruowane przez siebie samobieżne pojazdyskonstruowane na bazie dwóch, połączonych powszechnie dostępnych hoverboardów (żyroskutery, deskorolki elektryczne). Nie wiemy przy tym czy to ostateczna nazwa tego systemu uzbrojenia. Niedawno entuzjaści z kanału Telegram „Dwóch majorów” zaprezentowało film na którym pokazali skuteczne bojowe użycie tej konstrukcji w roli dronów kamikadze. Wykorzystanie gyroskuterów jako dronów-kamikaze ma swoje zalety. Konstrukcja jest zwrotna, stosunkowo szybka i może przenosić duży ładunek bojowy. Jej rola jest pomóc żołnierzom w szturmowaniu umocnień wroga. Na filmie podjeżdża i wysadza pozycje ogniowe we wrogich okopach, a jej działanie koordynowane jest z latającego drona. Twórcy kanału i zarazem producenci dronów twierdzą, że na razie bojowe karaluchy mogą działać w promieniu 5 kilometrów od operatora, co czyni z nich groźną broń w warunkach wojny pozycyjnej.Taki dron może być użyty także jako stawiacz zasłony dymnej, czy samobieżny pojazd obserwacyjny.

ikona lupy />
Ukraina także pracuje nad podobnej klasy konstrukcjami jak bojowy karaluch. Na zdjęciu wizualizacja systemu Ratel S, skonstruowanego na podobnej zasadzie. / ShutterStock / Shutterstock

UralDronZawod produkuje „Upiory"

Warto tu wspomnieć o Upyrach" (ros. Упырь - upiór) - dronach FPV (popularnych dronach kamikadze). Stały się one symbolem sukcesu „narodowego przemysłu obronnego”. Drony te przeszły długą drogę od montażu małych partii w piwnicy do faktycznie pełnowymiarowej produkcji przemysłowej.

ikona lupy />
Drony FPV stały się jednym z symbolów wojny na Ukrainie / ShutterStock

Twórca dronów Upyrdyrektor generalny "UralDronZavod", Władimir Tkaczuk, pasjonował się tematyką wojskową, prowadził wojskowy kanał na Telegramie i fascynował się ideą robotyzacji armii. Po swojej podróży na front z pomocą humanitarną latem 2022 r. zdecydował, że może zrobić coś więcej. Postawił na FPV drony, które wtedy zaczęły być wykorzystywane i w których Ukraina miała widoczna przewagę nad Rosją. Pierwsze powstawały w piwnicy o powierzchni 28 m2, a pierwsza partia dostarczona zaprzyjaźnionym operatorom dronów liczyła zaledwie 80 sztuk. O jego dronach kamikadze zrobiło się głośno latem 2023 r. gdy polowały na ukraińskie łodzie pływające po Dnieprze. To jego chałupniczo wykonany drony Kamikadze dobiły pierwszy zniszczony na Ukrainie czołg Abrams. Od tamtego czasu produkcję „Upyrów” przeniesiono do wielkiej hali produkcyjnej. Dla żartu nazwali się UralDronZawodem, na wzór UralWagonZawoda czyli największej rosyjskiej fabryki czołgów. Obecnie dostarczają już rosyjskiej armii tysiące dronów kamikadze. "Upyr" ma możliwość pracy z przekaźnikiem na odległościach powyżej 25 kilometrów, co pozwala skutecznie "nękać" także bliskie tyły wojsk przeciwnika. Dron ma ładowność 3,5 kilograma, co jest w pełni wystarczające by przenosił groźny ładunek.

ikona lupy />
Zniszczony m.in. przez "garażowe" drony sprzęt wojskowy produkcji Zachodu (w tym czołgi Abrams) był w tym roku prezentowany na wystawach w rosyjskich miastach. / ShutterStock / Shutterstock

Bezzałogowe łodzie Murena

Podobną do dronów Upyr drogę przebyły bezzałogowe łodzie "Murena". Projekt łodzi i jej projekt stworzyli twórcy jednego z kanałów na Telegramie (BeyondTheFogs). Projekt otrzymał wsparcie ministerstwa obrony, montaż odbywa się w jednym z warsztatów w obwodzie tulskim przy bezpośrednim wsparciu lokalnego rządu. Ten morski dron ma deklarowany zasięg do 250 km. Objętość materiału wybuchowego: 250 kg (na kadrach), w przyszłości planowane jest 350 kg w ekwiwalencie trotylu. Wyposażony w nowoczesne moduły satelitarne, a także inercyjny system nawigacji oparty na odchyleniu kompasu. A co naprawdę szokujące projektowi pełnego wsparcia na wszystkich poziomach udzielono już po czterech miesiącach od jego upublicznienia. Wszyscy co wiedzą cokolwiek o sposobie działania wojskowych zamówień wiedzą ze takie terminy, szybkość podejmowania decyzji i, co najważniejsze, elastyczność podejścia w innych realiach niż wojenne byłyby bardzo trudne do wyobrażenia. Sama łódź przeszła już testy na wodzie.

Narodowy przemysł obronny – wnioski dla polskiej obronności

Polska zbrojeniówka to prawdziwy moloch. Polska Grupa Zbrojeniowa SA to jeden z największych koncernów obronnych w Europie. Skupia ponad 50 spółek oraz posiada udziały w 32 innych (branże: obronna, stoczniowa, nowych technologii). Potęga PGZ SA jest na tyle duża, że długo wojsko właściwie nie składało zamówień poza grupą. Wojna w Ukrainie pokazuje że często rozwiązań przydatnych dla wojska warto poszukać poza samą zbrojeniówką. Wymaga to jednak odbiurokratyzowania procedur zakupu przez wojsko, tak by to sami żołnierze dokonywali zakupu lub mogli korzystać z przekazywanego przez entuzjastów sprzętu. W przypadku rosyjskiego narodowego przemysłu obronnego, proces powstawania jego produktu często wyglądał następująco:

  • pomysłodawca finansuje ze środków własnychlub zbiórki publicznej zbudowanie danego typuuzbrojenia;
  • zbudowane egzemplarze przekazuje żołnierzom (np. członkom tzw, grup inicjatywnych), którzy testują je w warunkach bojowych. Przekazanie często ma charakter nieodpłatny;
  • pozytywnie przyjęty przez żołnierzy sprzęt sprawdzony w realnych działaniach ma szansę być zamówiony przez ministerstwo obrony narodowej .

Osobiście nie widzę minusów takiego procesu i dla polskich podatników i dla polskiej armii.

Sławomir Biliński