Śmierć, która przełamała ciszę
Nigdy wcześniej Zachód na takim szczeblu nie potwierdził publicznie śmierci swojego czynnego żołnierza służącego na terenie Ukrainy w ramach delegowanej misji wojskowej. Praktyka była dotąd jasna: nawet jeśli przedstawiciele sił NATO znajdowali się na miejscu, ich działalność okrywała zasłona milczenia. Oficjalne komunikaty mówiły o szkoleniach, doradztwie czy wsparciu technicznym, ale nie o bezpośrednim uczestnictwie w działaniach zbrojnych. Zasadniczo nie mamy oficjalnych informacji o ofiarach ze strony NATO ponoszonych w wojnie Ukrainy z Rosją.
Wszystko zmieniło się, gdy 28-letni młodszy kapral George Hooley zginął na ukraińskim poligonie podczas testów nowego systemu uzbrojenia. Informacje o jego śmierci zostały oficjalnie potwierdzone przez brytyjskie Ministerstwo Obrony. „The Independent” opublikowało informacje o poległym żołnierzu.
George Hooley – doświadczony komandos z tajną misją
Hooley służył w brytyjskich siłach zbrojnych od 2015 roku. Miał za sobą misje w Afganistanie, Afryce oraz Europie Wschodniej. Był członkiem jednostki powietrznodesantowej i miał przed sobą świetlaną przyszłość, już w styczniu 2026 roku miał otrzymać awans na kaprala. Zamiast tego – jego imię stało się symbolem ujawnienia tego, o czym rządy wolały dotąd nie mówić.
Według informacji podanych przez „The Independent”, Hooley zginął podczas obserwacji testów nowego „defensywnego systemu uzbrojenia” na jednym z ukraińskich poligonów. Razem z nim śmierć poniosło także co najmniej czterech ukraińskich żołnierzy.
Oficjalne kondolencje i... nieoficjalne pytania
Premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer złożył publiczne kondolencje rodzinie poległego. – „To człowiek honoru i odwagi. Nasze myśli są z jego rodziną, przyjaciółmi i wszystkimi, którzy opłakują jego stratę” – powiedział szef rządu. Dodał, że Hooley był częścią „niewielkiego personelu brytyjskiego” już przebywającego w Ukrainie.
To właśnie ta deklaracja stała się punktem zapalnym. Po raz pierwszy bowiem tak wyraźnie padło potwierdzenie: Wielka Brytania ma żołnierzy na terenie Ukrainy. Wcześniej podobne doniesienia pojawiały się w mediach, ale rzadko były oficjalnie komentowane. Tym razem milczenie przerwano.
Nie był ochotnikiem był delegowany
Warto wyraźnie oddzielić przypadek Hooleya od sytuacji, gdy giną ochotnicy z Zachodu walczący po stronie Ukrainy. Takie przypadki, jak śmierć Amerykanów czy Kanadyjczyków walczących w tzw. Legionie Międzynarodowym były już znane opinii publicznej. Ci żołnierze występowali jako cywile, często po odejściu z armii lub na urlopie i działali z własnej woli.
George Hooley był jednak czymś zupełnie innym. Był czynnym żołnierzem sił zbrojnych Zjednoczonego Królestwa, delegowanym przez swój rząd na misję wojskową na terenie kraju znajdującego się w stanie wojny z Rosją. Sytuacja śmierci takiej osoby, potwierdzona oficjalnie i publicznie na takim szczeblu, zdarza się po raz pierwszy.
Co robią brytyjscy żołnierze w Ukrainie?
Według „The Guardian”, na terenie Ukrainy może przebywać obecnie ponad 100 brytyjskich żołnierzy. Oficjalnie, w roli instruktorów, doradców wojskowych lub ekspertów technicznych. Ich zadaniem ma być pomoc w obsłudze sprzętu wojskowego oraz szkolenie Ukraińców w ramach pięciotygodniowych programów intensywnych prowadzonych również w Wielkiej Brytanii. Nieoficjalnieich rola może być znacznie szersza. Eksperci sugerują bezpośredni udział w działaniach zbliżonych do operacyjnych.