Minister Rau stwierdził, że Polska konsekwentnie trzyma się zasad, którymi kieruje się przy ocenie stosunków z Rosją. Według niego zmiana w stosunkach Rosji z Unią Europejską jest możliwa, ale powinna być uzasadniona zmianami w polityce Moskwy.

"Taka zmiana nie nastąpiła. Wręcz przeciwnie, w miarę zbliżania się do uruchomienia gazociągu Nord Stream 2 Rosja sygnalizuje, że wykorzysta go jako instrument szantażu politycznego wobec Ukrainy i krajów Europy Środkowej" – ocenił szef polskiej dyplomacji. Przypomniał, że od ponad 18 lat wszystkie polskie rządy konsekwentnie stoją na stanowisku, że Nord Stream 2 jest instrumentem rosyjskiej dywersji, mającym na celu rozbicie jedności Zachodu, NATO i Unii Europejskiej.

Rau odniósł się także do stosunków polsko-amerykańskich i uznał je za trwałe i stabilne. "Mamy wspólne interesy strategiczne. Nic się w tym względzie nie zmieniło. Jesteśmy strategicznymi partnerami Stanów Zjednoczonych i jesteśmy dość blisko, zwłaszcza w dziedzinie bezpieczeństwa, obrony, gospodarki i bezpieczeństwa energetycznego. A więc nic się nie zmieniło" - zaznaczył minister.

Reklama

W obszernym wywiadzie dla czeskiego tygodnika opinii wiele miejsca poświęcono UE i rządom prawa. Rau uznał zarzut, że Polska nie jest państwem prawa za manipulację. Jak wskazał, nieporozumienie w tej sprawie wynika z próby rozszerzenia uprawnień instytucji unijnych, które formułują swoje stanowisko na podstawie kryteriów i pojęć nieistniejących w traktatach europejskich.

"To sprawia, że łatwiej jest rzucać oskarżenia, a trudniej je odpierać. Problem polega na tym, że nigdzie w europejskim systemie traktatowym nie można znaleźć definicji rządów prawa" – zaakcentował Rau. Zwrócił uwagę, że proces integracji europejskiej opiera się na zasadzie delegowania uprawnień przez państwa członkowskie na rzecz wspólnych instytucji unijnych.

Odpowiadając na pytanie o utrzymujący się podział na starą i nową Unię, szef polskiego MSZ stwierdził, że samo pojęcie "nowych państw członkowskich" jest dyskryminujące. "Mamy takie same prawa jak kraje o dłuższej historii członkostwa w UE, w tym prawo do obrony własnego porządku konstytucyjnego i reformy sądownictwa w sposób odpowiadający potrzebom polskich obywateli" - podkreślił minister.

Zwrócił uwagę, że Zjednoczona Prawica, po przeprowadzeniu reform sądownictwa, które nie były popularne wśród instytucji europejskich, ponownie wygrała wybory parlamentarne i prezydenckie. "Jest to nasz demokratyczny mandat do kontynuowania reform, które zostały w ten sposób demokratycznie uzgodnione" - zaznaczył Rau.

Szef polskiej dyplomacji podkreślił, że współpraca w ramach Grupy Wyszehradzkiej ma obecnie inne znaczenie, niż było to przed przystąpieniem do UE. "Współpracujemy w naszych działaniach, bronimy wspólnych interesów i staramy się wziąć odpowiedzialność za przyszłość projektu europejskiego" - zauważył Rau, wskazując na pewne różnice np. w geopolitycznej perspektywie Polski i Węgier wobec Rosji.

Podkreślił też, że polsko-czeskie relacje są silne i dojrzałe i wytrzymują spory. Przykładem jest sytuacja wokół kopalni Turów. "Wszystko jest teraz przedmiotem negocjacji. Wszystko wskazuje na to, że sprawy zmierzają we właściwym kierunku. Negocjacje są skomplikowane, trudne i złożone, ale posuwamy się naprzód. Niezależnie od tego wszystkiego, pozostaniemy sojusznikami, sąsiadami i po prostu przyjaciółmi" – zadeklarował Rau.

Pytany, czy w UE po integracji politycznej i gospodarczej jest coś takiego, jak integracja moralna, czego przykładem ma być krytyka Węgier za ustawę o LGBT, minister Rau podkreślił, że w Polsce gwarancje konstytucyjne dają wszystkim mniejszościom, niezależnie od ich pochodzenia etnicznego i kulturowego czy orientacji seksualnej, pełną ochronę wolności, szacunku i bezpieczeństwa.

Przypomniał, że w przeciwieństwie do wielu krajów Europy Zachodniej w Polsce homoseksualizm nigdy nie był karany. "W latach 80. homoseksualiści byli prześladowani, ponieważ komunistyczne służby bezpieczeństwa rozpoczęły kampanię dyskredytowania homoseksualnych opozycjonistów. Ale to nie zadziałało, ponieważ społeczeństwo zawsze uważało, że to, co dzieje się w sypialni, jest sprawą prywatną. Ale co innego, gdy robi się coś publicznie, gdy chce się zmienić strukturę społeczeństwa, gdy przestaje się polegać na tradycyjnej rodzinie. Nie ma więc konsensusu ani poparcia większości w tym względzie" - oświadczył minister Rau.