Jak powinno wyglądać rozwiązanie konfliktu na granicy?

Łukaszenka powinien przestać oszukiwać i wykorzystywać ludzi. Bo to, co robi, jest nieludzkie. Jego służby właśnie okłamują mieszkających w koczowisku niedaleko Kuźnicy, mówiąc im, że za polską granicą czekają niemieckie autobusy. Być może, gdy opublikowana zostanie nasza rozmowa, będzie właśnie trwał szturm granicy, bo przecież mówi się tym ludziom, że wystarczy przeciąć zasieki, przebić się na drugą stronę i już się prawie jest w Berlinie. Panie redaktorze, my naprawdę nie mamy się jak wycofać. Nie odwołamy sankcji i nie będziemy tolerować prześladowania przez reżim tysięcy Białorusinów, nie przestaniemy przyjmować białoruskich uchodźców politycznych, nie uznamy Łukaszenki za wybranego prezydenta, ale też nie otworzymy granicy dla przemytników ludzi. Zniszczylibyśmy w ten sposób strefę Schengen i zagrozili bezpieczeństwu całego regionu.

„Rosja musi zareagować na koncentrację sił przez Polskę przy granicy w ramach zobowiązań sojuszniczych wobec Białorusi” - takie komunikaty słychać ostatnio. O co chodzi Putinowi?

Rosja tworzy problemy, by potem uczestniczyć w ich rozwiązaniu. Obawiam się, że jej nagłe ożywienie nie wróży dla Łukaszenki nic dobrego. Jego gra może się skończyć wchłonięciem Białorusi przez Rosję. Co więcej i co gorsza: nie wiem, czy wszyscy na Zachodzie płakaliby po Białorusi. Niestety zachowania niektórych polityków pokazują, że nie wszyscy podzielają naszą wizję obrony niepodległości tego kraju.

Reklama

Czy to może być odwracanie uwagi UE, podczas gdy cel Rosji jest inny, np. dalsza eskalacja na Ukrainie?

Albo odwrotnie - straszenie Ukrainy jest po to, by odwrócić uwagę od grożenia niepodległości Białorusi, o czym jeszcze raz mówię. Rosja w swoich działaniach nie jest przewidywalna. Wiadomo jedno: stanowi zagrożenie dla co najmniej kilku swoich sąsiadów, którzy muszą być teraz solidarni i uważni.

KE proponuje 25 mln euro na ochronę granicy z Białorusią w unijnym budżecie na 2022 r. Jakich reakcji oczekujemy od UE w tej sprawie?

Poparcia politycznego. Polską granicę umiemy obronić, natomiast wciąż nie wszystkie głosy płynące z Zachodu na poziomie roboczym, w tym od naszych zachodnich sąsiadów, są w pełni solidarne. Niektórzy dyplomaci opowiadają, że Polska przesadza, niektóre państwa milczą.

Oficjalnie mamy wsparcie UE czy NATO, ale Biden rozmawiał z szefową KE, Merkel z Putinem. Nie jesteśmy w izolacji?

W izolacji jest się wtedy, gdy się właśnie nie ma poparcia. Co do poszczególnych spraw: telefon Merkel do Putina był istotnie niefortunny, bo sprawił wrażenie, że konflikt trwa na granicy unijno-rosyjskiej. Tymczasem to jest granica unijno-białoruska. Przywoływanie Putina na pomoc nie jest ani skuteczne, ani dla nas korzystne. Może zostać odebrane jako przyzwolenie na zwiększenie kontroli nad Białorusią. Polska tym nie jest zainteresowana. Stawiamy czoła reżimowi, a nie narodowi Białorusi, który jest bratnim narodem i ma prawo do życia w niepodległym państwie.

Czemu nie prosimy o wsparcie np. Frontexu?

Miałoby to znaczenie czysto symboliczne. Polska zmobilizowała na granicy siły znacznie przewyższające zdolności Frontexu. Nie brakuje nam policji ani Straży Granicznej. Wręcz przeciwnie - jedni i drudzy wykonują ciężką pracę i jednak granicy strzegą skutecznie.

Rozmawiał Grzegorz Osiecki
Współpraca Anna Ochremiak

Cały wywiad przeczytasz w dzisiejszym wydaniu Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP.