Racjonalne uzasadnienie dla ataku na Ukrainę autor zaczął dostrzegać podczas przemówienia rosyjskiego prezydenta z 22 lutego, w którym uznał on niepodległość dwóch separatystycznych republik z obwodu donieckiego i ługańskiego. Pojawiające się w kolejnych dniach wypowiedzi Putina i rosyjskich przywódców były kolejnymi puzzlami większej układanki.
Rosyjskie władze stosują w czasie trwania wojny trzy główne polityczne narracje: o tym, że pewne obszary współczesnej Ukrainy są „starymi rosyjskimi ziemiami”, o idei historycznej bliskości pomiędzy Rosjanami i Ukraińcami oraz argument o strategicznych granicach. Wszystkie one pasują do standardowego zestawu narzędzi wykorzystywanych w historii przez agresorów z całego świata (od Ameryki Płn., przez Europę i Bliski Wschód, aż po Azję) – pisze Titow.
Autor badał podobne roszczenia terytorialne na przełomie XIX i XX wieku w wykonaniu trzech imperialistycznie nastawionych krajów: Chin, Rosji i Japonii. Państwa o różnej historii, geografii i tożsamości narodowej wykorzystywały podobne techniki do rekonstruowania swoich państwowych granic.
Imperialistyczne narracje
Pierwsze uzasadnienie opiera się na przekonaniu, że jeżeli terytorium Ukrainy zamieszkują etniczni Rosjanie, to można ten obszar uznać za prawowicie rosyjski. W przypadku imperializmów z poprzednich stuleci w celu uwiarygodnienia takiej narracji stosowano kolonizację osadniczą (tak było podczas kolonizacji Hokkaido i południowego Sachalinu przez Japonię oraz Mandżurii przez Chiny).
Drugie uzasadnienie bazuje na odwołaniu się do średniowiecznej Rusi Kijowskiej oraz wspólnego języka i religii.
Rosja często odwołuje się także do elementów kultury – literatury, filmu czy wydarzeń historycznych, które łączą oba kraje.
W końcu jest odniesienie do „egzystencjalnego” zagrożenia ze strony NATO. Kreml uzasadnia inwazję kwestiami związanymi ze „strategicznym bezpieczeństwem”. Podobnego argumentu użył Stalin, rozpoczynając tzw. zimową wojnę z Finlandią w 1939 roku.
Czy Putin postępuje nieracjonalnie? Zdaniem autora historia pokazuje, że tego typu działania były podejmowane już wielokrotnie z lekceważeniem humanitarnych czy ekonomicznych kosztów. Silniejsze okazywały się nacjonalistyczne zapędy i obsesja na punkcie bezpieczeństwa.