Zanim Władimir Putin rozpoczął inwazję na Ukrainę, czołowi przedstawiciele amerykańskiego wywiadu i wojska byli prawie jednomyślni w ocenie, że rosyjskie siły zdobyłyby Kijów w ciągu kilku tygodni, jeśli nie kilku dni. Tymczasem po ponad 3 miesiącach od rozpoczęcia rosyjskiej inwazji, Kijów wciąż jest niezdobyty, a ukraińskie siły zabiły więcej rosyjskich żołnierzy niż zginęło w czasie 9-letniej wojny ZSRR w Afganistanie.

Teraz różne kraje na świecie – w tym wiele z nich mniejszych i słabszych niż Ukraina – obserwują ten konflikt i widzą, jak można poradzić sobie z supermocarstwem.

Oczywiście lekcje te różnią się od siebie, ale jedna jest taka sama dla wszystkich: od Tajwanu, przez Pacyfik po Mołdawię w Europie Wschodniej – małe państwa muszą stać się tak bardzo kłujące, że ich połknięcie będzie niezwykle bolesne dla agresora. Konsekwencje takiej strategii dotykają wielu obszarów, od broni, którą te kraje kupują, po sposób, w jaki państwa te kształtują swoje wojska oraz pomoc i wsparcie, jakich szukają w Stanach Zjednoczonych oraz w innych krajach.

Reklama

“Lekcja jest bardzo jasna: nie polegaj na pośredniej presji międzynarodowej. Musisz być w stanie zwalczyć zdolność przeciwnika do przejęcia i kontroli terytorium twojego państwa” – uważa Elbridge Colby, były urzędnik Pentagonu, który był jednym z architektów Narodowej Strategii Obrony z 2018 roku w administracji Donalda Trumpa.

Aby tego dokonać – twierdzi Colby – państwa narażone na atak Rosji lub Chin muszą rozwijać „obronę asymetryczną” i upewnić się, że posiadają „wysoko wykwalifikowane, zdecentralizowane siły, zdolne do wyrządzenia wielu szkód cięższym siłom, które są kluczowe dla przeprowadzania ofensywnych, agresywnych operacji militarnych”.

Tajwan

Wojna w Ukrainie jest szczególnie uważnie obserwowana przez demokratyczny Tajwan, co do którego Komunistyczna Partia Chin rości sobie prawo rządzenia. Rosyjska inwazja na Ukrainę wytworzyła wśród mieszkańców Wyspy głęboką potrzebę pilnego działania – ocenia Lo Chih-cheng, poseł rządzącej Partii Demokratyczno-Postępowej, który zasiada w Komisji Spraw Zagranicznych i Obrony Narodowej. „W sensie psychologicznym, w przeszłości Tajwańczycy wierzyli, że wojna jest niemożliwa. Ale dziś wszyscy widzimy, że jest to możliwe, zaś format, rozwój wydarzeń i technologie wykorzystywane w czasie wojny są inne, niż wcześniej sobie to wyobrażaliśmy” – uważa Lo. „Nasz minister obrony mówi, że śledzą rozwój wojny na Ukrainie każdego dnia, zatem są pewni, że dzięki temu wiele się nauczyli” – dodaje.

Jedna z najważniejszych lekcji dla Tajwanu dotyczy rodzajów broni, jakie Wyspa chce kupować – ocenia Lo. Amerykańscy urzędnicy przez długi czas byli sfrustrowani tym, że Tajwan chciał kupować efektowne platformy, takie jak myśliwce F-16 czy czołgi M1A1 Abrams, zamiast inwestować w zdolności asymetryczne, mogące wyrządzić Chinom większe zniszczenia. Teraz to się zmienia. Tajwan potrzebuje rekrutować wojska do walki elektronicznej i informacyjnej – mówi Lo. „Potrzebujemy też wielu dronów, Javelinów, pocisków ziemia-powietrze oraz rakiet przeciwokrętowych”.

Mołdawia

Położona ponad 8 tys. km od Tajwanu oraz wojskowo narażona na ataki Mołdawia wyciąga podobne wnioski. „Wojna w Ukrainie zmienia całą koncepcję zapewniania bezpieczeństwa naszym obywatelom” – komentuje Viorel Cibotaru, były minister spraw obrony Mołdawii.

„Aby odpowiedzieć na wojskową agresję, Mołdawia potrzebuje nowoczesnej broni, takiej jak Javeliny, systemy przeciwlotnicze oraz broń dla lekkiej piechoty”. Jest mało prawdopodobne, aby strategia wojskowa Mołdawii w większym stopniu skupiała się na czołgach czy myśliwcach ze względu na dużą gęstość zaludnienia oraz zaporowe koszty tych systemów – wyjaśnia Cibotaru.

Państwa bałtyckie

Na północy porównywalne wnioski wciągają państwa bałtyckie, ale dysponują one już większymi budżetami i znaczną przewagą w postaci członkostwa w NATO. Po tym, jak państwa te poznały liczbę ofiar cywilnych na przedmieściach Kijowa w Buczy, przedstawiciele obronności północnych krajów chcą przejść do postawy “defense by denial” – oznacza to zamawianie systemów, które uniemożliwią rosyjską inwazję, a nie takich, które pozwolą odwrócić inwazję już po jej rozpoczęciu. Oprócz małych systemów, takich jak rakiety Stinger, obejmowałoby to również pozyskanie systemów obrony przeciwlotniczej dalekiego zasięgu, systemy rakietowe Patriot oraz wzmocnioną obronę wybrzeża – uważa urzędnik.

Sposób organizacji wojsk

Wojna w Ukrainie ma również konsekwencje dla tego, co planiści wojskowi nazywają „strukturą sił”, chodzi o sposób, w jaki zorganizowane są wojska. W ciągu ostatnich trzech miesięcy okazało się, że rosyjskie wojska byłby bezbronne w obliczu konfrontacji z bardziej zwinnymi siłami ukraińskimi, które polegały na małych jednostkach piechoty, wykorzystujących pojazdy opancerzone tylko w ramach wsparcia. Ukraina zmieniła również trasy drogowe i kolejowe, a także inne szlaki, którymi zaopatruje swoje wojska, zmniejszając tym samym podatność na ataki – wynika ze słów europejskiego urzędnika.

Wojna podkreśliła konieczność posiadania „mniejszych, zwinnych jednostek, które mogą dokonywać aktów sabotażu i później wycofać się w bezpieczne miejsce – komentuje Michèle Flournoy, była podsekretarz obrony USA ds. polityki. „Gdy trzeba się zmierzyć z silniejszym wrogiem, należy walczyć w bardziej asymetryczny sposób, aby podważyć mocne strony przeciwnika i wykorzystać jego słabości. Dla Ukraińców oznaczało to lepszą świadomość sytuacyjną, większą zwinność na polu bitwy i większą zdolność do szybkiego wykorzystania śmiercionośnej broni z ukrycia”.

Lo Chih-cheng, tajwański poseł, zgadza się z tym. „W Ukrainie są działania wojenne na mniejszą skalę, ale bardziej skuteczne” – uważa. „Nasza taktyka powinna być bardziej mobilna, z mniejszymi jednostkami zamiast operacji wojskowych na większą skalę”.

Współpraca USA z innymi krajami

Wojna w Ukrainie to także lekcje sposobów współpracy USA z innymi wojskami. „Bardzo bym chciała, aby nasza cała pomoc w zakresie bezpieczeństwa była zakotwiczona w planach bezpieczeństwa dla poszczególnych krajów – zakotwiczona w koncepcjach obronnych, które podkreślają zdolności mniejszych sił do powstrzymania agresji ze strony większych państw” – uważa Michèle Flournoy. Szczególnie sposób, w jaki USA przeprowadzają szkolenia wojskowe, musi ulec zmianie – dodaje Flournoy. „Należy skoncentrować się na szkoleniach – na wymianie wojskowej i zapewnieniu doradców. Część z tych działań będzie prowadzona przez siły konwencjonalne, ale spora część to zadanie dla wspólnoty operacji specjalnych, która odegrała bardzo ważną rolę w państwach bałtyckich”.

Łatwiej powiedzieć niż zrobić

Wciąż jednak mówienie o lekcjach płynących w wojny w Ukrainie jest łatwiejsze niż ich wdrożenie. „Wiele krajów obserwuje ten konflikt i mówi, że musimy być bardziej jak Ukraińcy” – komentuje Flournoy. „Ale trzeba także przejść przez biurokratyczną inercję. Ludzie oraz instytucje są osadzeni w swoich sposobach działania. Niektóre kraje dużo mówią, ale niewiele robią”.

Co więcej, nie tylko małe państwa wyciągają wnioski z wojny w Ukrainie. Rosja uczy się na podstawie swoich wczesnych błędów, takich jak niezabezpieczenie linii dostaw i zostawienie swoich czołgów na autostradach bez paliwa, czy niskie morale żołnierzy. Rosyjskie wojska robią obecnie postępy we wschodniej Ukrainie.

Chiny również obserwują sytuację. „Chińczycy będą to obserwować bardzo, bardzo uważnie” – powiedział generał porucznik Scott Berrier, dyrektor Agencji Wywiadu Wojskowego w czasie senackiej Komisji Sił Zbrojnych 10 maja.

Determinacja Moskwy, aby prowadzić swoją wojnę pomimo ogromnych kosztów wskazuje na ostatnią i otrzeźwiającą lekcję z tego konfliktu: wszystkie Javeliny i taktyka asymetryczna mogą wciąż nie wystarczyć, aby odstraszyć silnych liderów, którzy chcą zapisać się w historii. Najlepsze, co mogą zrobić małe kraje, to odpowiednio przygotować.