Wyrazów wsparcia militarnego i form gwarancji, których będzie potrzebować do obrony. Ważne jest też powstanie Rady NATO–Ukraina i myślę, że Kijów będzie potrafił skutecznie ten format wykorzystać. Ukraina może się też spodziewać jasnego sygnału, że jej przyszłość, zgodnie z tym, co mówił wielokrotnie prezydent Andrzej Duda, jest w Sojuszu. Jednak patrząc realnie, nie ma co się spodziewać członkostwa Ukrainy po szczycie w Wilnie. Na dziś to wymaga zakończenia działań wojennych i pokoju.
Wciąż trwają rozmowy na poziomie dyplomatycznym. Trudno sobie wyobrazić, by gwarancje były udzielane bez udziału USA. Mówili o nich Brytyjczycy i Francuzi. Polska także, w miarę posiadanych zdolności, gotowa jest wspierać Ukrainę aż do czasu odzyskania okupowanych terytoriów.
W Wilnie będzie dominować zapewne temat wojny, ale kluczową kwestią pozostanie przygotowanie NATO do pełnoskalowych operacji obronnych. Więc na równi z politycznymi deklaracjami powinniśmy cenić decyzje w wymiarze wojskowym. Spodziewamy się, że zostaną przyjęte regionalne plany obronne. Mają fundamentalne znaczenie, bo opisują dokładnie, jak ma być prowadzona operacja obronna, a w przyszłości zobowiązują poszczególnych sojuszników do realnego przygotowania i wydzielenia sił. To już nie jest era „jakoś to będzie”. To era „niezależnie od zagrożenia, dokładnie wiemy, jak i czym będziemy reagować”. Inny przykład to łańcuch dowodzenia. Zgodnie z aktualnym kształtem struktury dowódczej operacja lądowa w naszym regionie byłaby prowadzona z Izmiru. Z naszego punktu widzenia istotne jest, by pętla decyzyjna została skrócona, a operacja na wschodniej flance prowadzona przez dowództwo mające doświadczenie w dowodzeniu, znajomość terenu oraz logistyki w danym regonie.
Cały wywiad przeczytasz w dzisiejszym wydaniu Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP.
Rozmawiał Maciej Miłosz