Dotarliśmy do wstrząsającej relacji ze szpitala Al-Shifa w Strefie Gazy. Jeden z lekarzy przypomina, że zgodzili się opuścić szpital tylko wtedy, gdy zostaną ewakuowani pacjenci. Jak wygląda sytuacja w środku? „Nie mamy elektryczności. W szpitalu nie ma wody. Nie ma jedzenia. Przed główną bramą znajduje się wiele ciał, są też ranni pacjenci, których nie możemy wnieść do środka. Kiedy wysłaliśmy karetkę, aby przywiozła pacjentów, kilka metrów dalej została zaatakowana. Wokół szpitala są ranni, którzy szukają pomocy medycznej, a my nie możemy ich uratować. Jest też snajper, który zaatakował pacjentów. Mają rany postrzałowe, operowaliśmy trzech z nich” – czytamy.

Okazuje się, że lekarze są w zamkniętym obszarze i nikt o nich nie wie. „Jako Lekarze bez Granic ponownie apelujemy o natychmiastowe wstrzymanie ognia” – podsumowuje świadek.

Media społecznościowe przejęte przez Palestyńczyków?

Reklama

Trudno się dziwić, że Izrael zaczyna przegrywać na froncie internetowego wsparcia - i to znacząco. Analiza dyskursu online w mediach społecznościowych, przeprowadzona przez firmę Humanz, ujawniła, że podczas gdy w zeszłym miesiącu na Instagramie i TikToku opublikowano 7,39 miliarda postów z proizraelskimi tagami, w tym samym okresie na platformach było aż 109,61 miliarda postów z tagami propalestyńskimi. To prawie 15 razy więcej. – „Nie sposób nie zauważyć, że za tym stoi pieniądz," powiedział założyciel i dyrektor generalny firmy, Liav Refael-Chen. Ale czy rzeczywiście?

Amerykanie też zmieniają front

Jak napisała Katarzyna Wójcicka na łamach Dziennika Gazety Prawnej, w marcu Instytut Gallupa opublikował badanie o podejściu Amerykanów do obu stron konfliktu. Wynika z niego, że na przestrzeni ostatniej dekady wśród wyborców Partii Demokratycznej wzrosła sympatia do Palestyńczyków. W tym roku doszło do przełomu, bo po raz pierwszy serca zwolenników lewicy znalazły się bardziej po stronie Palestyny (49 proc.) niż Izraela (38 proc.).

Izrael, który niegdyś cieszył się w Ameryce ponadpartyjnym poparciem, jest teraz silnie kojarzony z prawicą. Poglądy republikanów – w przeciwieństwie do demokratów – nie uległy bowiem zmianie. Sondaż Instytutu Gallupa wskazuje, że 78 proc. z nich nadal opowiada się po stronie Tel Awiwu, podczas gdy zaledwie 11 proc. wspiera Palestyńczyków.

Najpotężniejszy sojusznik Izraela

Izrael od dawna cieszy się mocnym wsparciem w wielu częściach świata zachodniego. Po II wojnie światowej, rządy europejskie, przepełnione poczuciem winy za Holocaust i własny historyczny antysemityzm, chętnie przymykały oko na przewinienia Izraela w dążeniu do ustanowienia państwa dla ludzi, których sami długo prześladowali. Widać to szczególnie (i być może niezaskakująco) w Niemczech. Ale po 1967 roku to USA stały się najpotężniejszym sojusznikiem Izraela. Duża część tego była skoncentrowana na postrzeganych wspólnych wartościach (takich jak demokracja) oraz na sile i wpływie proizraelskich lobby. Odzwierciedlało to także zmieniające się realia władzy na Bliskim Wschodzie. Wkrótce stało się to konsensusem międzypartyjnym, by niemal bezwarunkowo wspierać Izrael. Nawet prezydenci tacy jak Barack Obama czuli się zobligowani do jednoznacznego opowiedzenia się po stronie Izraela, aby zapewnić sobie poparcie wyborców.

Jednakże w ostatnich tygodniach dla wielu wydaje się oczywista zmiana postaw wobec sprawy palestyńskiej. Byliśmy świadkami dużych protestów przeciwko przemocy Izraela w miastach na całym świecie - w tym, ale nie tylko, w Stambule, Melbourne, Londynie i wielu dużych miastach amerykańskich, w tym Nowym Jorku. Ponadto, parlament Irlandii przyjął historyczną uchwałę potępiającą 'de facto' aneksję palestyńskich ziem przez Izrael.

Wysoko postawione osobistości i wpływowe osoby, takie jak Gigi Hadid, Dua Lipa i Bella Hadid, ostro skrytykowały Izrael za jego nieproporcjonalną przemoc i zabijanie, podczas gdy wpływowe członkinie 'kwartetu' demokratycznych kongresmenek bez ogródek i bez zastrzeżeń wypowiedziały się przeciwko Izraelowi. Alexandria Ocasio-Cortez (znana również jako AOC) posunęła się do tweeta "Państwa apartheidu to nie demokracje", a Rashida Tlaib (która ma palestyńskie korzenie) bezpośrednio odezwała się do Joe Bidena w tej sprawie.

Internet zmienił paradygmat

Jakie są więc przyczyny tej zauważalnej zmiany? Jedną z nich są oczywiście media społecznościowe i internet. Główne media i rządy nie mogą już kontrolować narracji ani wiadomości, bo ludzie mają teraz dostęp do - często na żywo przekazywanych - informacji z całego świata. Ostatecznie fakty można ukrywać tylko przez jakiś czas.Niebawem możemy stać się świadkami tego, co zapowiada Jonathan Freedland: „#FreePalestine może być na drodze do dołączenia do #MeToo i #BlackLivesMatter jako kwestii, którą młode pokolenie globalnie uznaje za najważniejszą, popieraną nie tylko przez polityków, ale także przez czołowe postaci kultury popularnej”.

Wraz z globalizacją praw człowieka w drugiej połowie XX wieku, mamy teraz dobrze wyposażone organizacje praw człowieka, takie jak Amnesty International i Human Rights Watch (HRW) posiadające zdolność do prowadzenia własnych badań i raportowania swoich ustaleń z terenu.

Faktycznie, po szczegółowych badaniach, Human Rights Watch ogłosił wcześniej w tym roku, że Izrael przekroczył "próg" prawnie ustanowionego apartheidu na terytoriach palestyńskich. Podobnie, nawet organizacja praw człowieka z Izraela, BTSelem, ogłosiła wcześniej w tym roku, że Izrael "jest reżimem żydowskiej supremacji od rzeki Jordan do Morza Śródziemnego: to jest apartheid".

Chociaż poparcie dla Izraela pozostaje silne w centrach władzy takich jak Waszyngton, wyraźnie widać silne podteksty zmian. Bez wsparcia USA być może nie minęłoby dużo czasu, zanim Izrael znalazłby się w międzynarodowej izolacji. Pytanie brzmi, jak długo rzekomo demokratyczni liderzy mogą ignorować coraz głośniejszy sprzeciw.