Potężny rosyjski nalot na Ukraińskie miasta

Tak potężnego nalotu na Ukrainę jeszcze nie było. Imponująca jest nie tylko liczba użytych środków napadu powietrznego, ale także sposób, w jaki to zrobili. 29 grudnia ok. 3 w nocy rozpoczął się nalot. Od strony północnej oraz południowo-wschodniej nad Ukrainę nadleciały drony uderzeniowe irańskiej produkcji Shahed-136. Ukraińcy twierdzą, że udało się zestrzelić 27 z 36 tych dronów, ale pojawiają się głosy, że mogło być ich do 60.

Atak dronów dopełnić miał zmasowany ostrzał przy pomocy rakiet cruise (Ch-101/555/55). Do ataku użyć miano bombowców strategicznych Tu-95MS, które ok 3:00 w nocy wystartowały z lotniska Olenjiwka w obwodzie Murmańskim na dalekiej północy Rosji. Według krążących w sieci informacji było to nawet 18 bombowców tego typu. Analityk wojskowy Marek Meissner twierdzi, że liczba ta jest nieprawdziwa. Zdaniem eksperta, Rosja nie posiada tyle sprawnych egzemplarzy. Według Meissnera użyto siedem bombowców Tu-95MS oraz dwa Tu-142 ZOP, które zostały oddelegowane z Floty Dalekowschodniej.

Reklama

Wystrzelone miało zostać aż 90 pocisków. Jak informuje ukraiński Sztab generalny, udało się zestrzelić aż 87 z nich. Ataki wycelowane w Ukraińskie miasta. Rakiety spadły na Odessę, Charków, Lwów, Kijów, Dnipro czy Zaporoże.

Rosjanie uderzają w Ukraińską obronę przeciwlotniczą

Jak się okazało, ukraińskie miasta nie były prawdziwym celem rosyjskich nalotów. Około godziny 5 nad ranem, w kierunku Ukrainy wystrzelono 14 pocisków balistycznych (S-300, S-400, Iskander-M).Atak uzupełniło 8 rakiet przeciwokrętowych Ch-22, które zaatakować miały inne cele naziemne. Ukraiński sztab nie poinformował o zestrzeleniu żadnego z tych pocisków.

Około godziny 6:30 w kierunku Ukrainy wystrzelono ostatnią, najtrudniejszą do zwalczenia falę pocisków. Użyte miało zostać 5 hipersonicznych pocisków Ch-47M2 Kindżał. Dodatkowo rosyjski samolot Su-35 miał próbować zniszczyć ukraińskie systemy obrony przeciwlotniczej. Wystrzelić w tym celu miał m.in. cztery pociski przeciwradiolokacyjne Ch-31P.

To broń, która wyspecjalizowana jest w walce z wrogimi systemami obrony przeciwlotniczej. Zniszczenie radaru systemu obrony przeciwlotniczej ją oślepia. Ukraińcy nie poinformowali o żadnym zestrzeleniu poza wspomnianymi dronami i rakietami cruise. Oznacza to, że przynajmniej część mogła osiągnąć swój cel.

Można podejrzewać, że celem były elementy systemu Patriot. Ukraińska obrona przeciwlotnicza chwaliła się na dniach zestrzeleniem kilku rosyjskich samolotów. Straty były dla Rosjan tak bolesne, że zdecydowano o unicestwieniu systemów obrony przeciwlotniczej. Obecnie nie posiadamy informacji odnośnie efektów masowego nalotu. To, co może niepokoić najbardziej, to fakt, że Rosjanom udało się wykonać zgrany w czasie masowy atak rakietowo-dronowy na ukraińskie miasta i wojsko. Obecnie mówi się o przynajmniej 18 zabitych oraz 108 rannych w wyniku rosyjskiego nalotu.

Niezidentyfikowany obiekt latający nad Polską

Dziś rano Dowództwo Operacyjne Wojska Polskiego poinformowało o incydencie, który miał miejsce nad ranem. Według oficjalnego komunikatu, nad ranem zaobserwowano przekroczenie powietrznej granicy z Polską od strony Ukrainy niezidentyfikowanego obiektu latającego, który miał być śledzony do momentu upadku przez systemy dozoru powietrznego. Obecnie nie posiadamy informacji, czym był ten niezidentyfikowany obiekt, a jego poszukiwani trwają.

Nieoficjalne głosy sugerują, że obiekt spadł w okolicy miejscowości Wożuczyn-Cukrownia lub Kraczew i Sosnowa-Dębowa w województwie lubelskim. Na razie nie wiadomo, czy zabłąkana rakieta to jedna z użytych do nalotu na Ukrainę, czy ukraiński pocisk przeciwlotniczy.

To nie pierwsza taka sytuacja. W zeszłym roku pocisk Ch-555 wleciał w przestrzeń powietrzną Polski ze strony Białorusi. Ten został znaleziony po pół roku przez jednego z mieszkańców wsi pod Bydgoszczą.