Otoczenie położonego bardzo blisko granicy Wowczańska jest obecnie głównym celem wojsk rosyjskich na charkowskim odcinku frontu. O miasto toczą się ciężkie walki, a ewentualne zdobycie Wowczańska otworzy przed wojskami rosyjskimi "nowe możliwości operacyjne" - dodaje waszyngtoński think tank w najnowszej analizie.

Wojska rosyjskie czerpią teraz korzyści z długotrwałych ograniczeń nałożonych na Ukrainę w wykorzystywaniu przekazywanego przez Zachód uzbrojenia - podkreśla ISW. Zachodni urzędnicy zabronili Ukrainie atakowania celów na terytorium Rosji, czyli również terenów, które stanowią zaplecze obecnej ofensywy na północy obwodu charkowskiego.

Dopiero na początku maja minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii David Cameron ogłosił, że brytyjskie uzbrojenie może być wykorzystywane do ataków na cele w Rosji. Ta decyzja zapadła jednak za późno i sama w sobie jest niewystarczająca, by Ukraińcy byli w stanie ograniczyć zdolność Rosji do koncentracji wojsk wzdłuż granicy - komentuje think tank.

Ukraińcy z sukcesem wykorzystywali już amerykańskie systemy artylerii rakietowej HIMARS i inną zachodnią broń do ostrzeliwania pozycji Rosjan na okupowanych terytoriach swojego państwa. Wojska ukraińskie regularnie atakują też cele w samej Rosji własną bronią.

"Siły ukraińskie bardzo skorzystałyby na możliwości wykorzystywania zaawansowanych systemów broni dalekiego zasięgu, by atakować rosyjskie węzły logistyczne i szlaki zaopatrzeniowe, które obecnie wspierają ofensywę na obwód charkowski, ale zamiast tego muszą polegać na ograniczonych i wyczerpujących się zapasach rodzimej broni" - konkluduje ISW.

Postępy Rosjan wokół Wowczańska są też możliwe, ponieważ nie przygotowano odpowiednich linii obrony - informuje w poniedziałek stacja BBC, powołując się na ukraińskich żołnierzy.

"Nie było pierwszej linii obrony. (...) Rosjanie po prostu weszli. Po prostu weszli, nie było żadnych pól minowych" - powiedział jeden z dowódców jednostki rozpoznawczej. Urzędnicy głosili, że ogromnym kosztem umocnienia zostały zbudowane, ale ich po prostu nie ma - dodał. "To albo zaniedbanie, albo korupcja" - zaznaczył ukraiński wojskowy. (PAP)