Od nakrętki do czołgu
Wszystko zaczęło się niewinnie - od wydrukowania zwykłej nakrętki do systemu przeciwpożarowego. Dzięki tej prostej części, która kosztowała zaledwie 2,5 dolara, amerykańska armia zaoszczędziła prawie 1500 dni przestoju sprzętu bojowego. Przypadek miał miejsce w Korei Południowej, gdzie amerykańskie pojazdy opancerzone MRAP zostały unieruchomione z powodu awarii prostego elementu. Zamiast czekać 5 miesięcy na dostawę z USA, żołnierze wydrukowali 284 nakrętki na miejscu. To pokazało dowództwu, jak wielki potencjał drzemie w technologii drukarek 3D.
Mobilne fabryki w kontenerach
173. Brygada Powietrznodesantowa, elitarna jednostka stacjonująca w Europie, otrzyma specjalne drukarki 3D zamontowane w zwykłych kontenerach morskich. Ta jednostka, znana ze swojej gotowości bojowej i szybkiego reagowania, będzie pierwszą, która przetestuje nową technologię w warunkach europejskich. Mają testować m.in. modelowanie 3D w celu drukowania części zamiennych w pobliżu linii frontu. Mobilne drukarki można przewieźć wszędzie tam, gdzie są potrzebne – od baz w Niemczech po poligony w Polsce czy kraje bałtyckie. Co więcej, wielkoskalowe, mobilne drukarki do metalu i plastiku można rozstawić i uruchomić w zaledwie 45 minut! To prawdziwa rewolucja w logistyce wojskowej. Rozpoczęcie testów tej technologii w elitarnej amerykańskiej jednostce w tym tygodniu opisał amerykański magazyn internetowy smallwarsjournal.com, działający przy stanowym uniwersytecie Arizona. Zwrócił on uwagę, że obecnie armia tworzy jednolite cyfrowe wojskowe archiwum "zatwierdzonych" projektów do druku (tzw. szablonowych konstrukcji).
Ukraina testuje drukarki 3D
Od 2023 roku siedem takich drukarek pracuje już na Ukrainie, gdzie przechodzą prawdziwy chrzest bojowy. Sprzęt sprawdza się w warunkach wojennych – nie wymaga skomplikowanych laserów ani specjalnych gazów, a części można produkować niemal natychmiast. Ukraińskie doświadczenia pokazują, że technologia drukowania części sprawdza się nawet w warunkach intensywnego konfliktu. Drukarki potrafią wyprodukować części zamienne do pojazdów, dronów i innego sprzętu w czasie krótszym niż 24 godziny.
Cyberbezpieczeństwo przede wszystkim
Eksperci Pentagonu ostrzegają przed możliwością cyberataków na drukarki 3D. Pokazali nawet, jak hakerzy mogą niepostrzeżenie sabotować drukowane części – na przykład śmigła dronów, które z zewnątrz wyglądają idealnie, ale mają mikroskopijne wady prowadzące do awarii. To szczególnie ważne w kontekście europejskim, gdzie systemy muszą być odporne nie tylko na fizyczne ataki, ale także na coraz częstsze cyberataki ze strony potencjalnych przeciwników.
Wielkie inwestycje w druk 3D
Do 2032 roku amerykańska armia planuje wydać na technologię druku 3D aż 1,8 miliarda dolarów. To pokazuje, jak poważnie traktują tę technologię. Dla Polski, która intensywnie modernizuje swoją armię amerykańskim sprzętem, dostęp do tej technologii mógłby być bezcenny. Na razie jednak nie wiadomo, czy i kiedy polskie siły zbrojne mogłyby otrzymać podobne systemy. Wojskowi podkreślają, że druk 3Dnie zastąpi całkowicie tradycyjnych metod produkcji, ale znacząco przyspieszy dostawy części i sprzętu na pole walki. W przypadku Polski, która używa coraz więcej amerykańskiego sprzętu - od Abramsów po F-35 - taka możliwość szybkiej produkcji części zamiennych mogłaby znacząco zwiększyć gotowość bojową.
W najbliższych latach żołnierze będą mogli wydrukować sobie potrzebny sprzęt niemal na zawołanie - od drobnych części zamiennych po całe drony bojowe. To prawdziwa rewolucja w wojskowej logistyce, która może zmienić oblicze przyszłych konfliktów. Szczególnie ważne jest to w Europie Środkowo-Wschodniej, gdzie szybkość reakcji i niezależność logistyczna mogą być kluczowe w przypadku potencjalnego konfliktu.