Nie minęły dwa miesiące od upadku syryjskiego reżimu Baszara al Asada, a już Rosjanie próbują dogadać się z nowymi władzami. Specjalna delegacja udała się z Moskwy do Damaszku, ale jak się okazuje, mało kto spodziewał się, że nowa władza postawi aż takie żądania.
Reparacje od Rosji. Jeden kraj nie ma skrupułów
Celem spotkania rosyjskiej delegacji, na której czele stanął wiceminister spraw zagranicznych, Michaił Bogdanow, było omówienie przyszłych relacji z nową władzą, na której głowy jeszcze kilka miesięcy temu rosyjskie samoloty zrzucały bomby. Teraz jednak Rosja wyraziła poparcie dla zmian zachodzących w Syrii, ale natknąć miała się na niespodziewane żądania.
Jak informuje Syrian Arab News Agency, gospodarzom zależy na ustaleniu „mechanizmów sprawiedliwości przejściowej mających na celu zapewnienie odpowiedzialności i osiągnięcie sprawiedliwości dla ofiar brutalnej wojny prowadzonej przez reżim Asada”. Tego typu podejście, jak informuje Newsweek, uznano wprost za domaganie się przez Syrię od Rosji reparacji za szkody, jakich kraj doznał od wspieranego przez Moskwę, Asada.
Rosja wyda sojusznika? Na razie Kreml nabrał wody w usta
Rosjanie co prawda mieli wyrazić „gotowość do udzielenia niezbędnej pomocy narodowi syryjskiemu w jego odbudowie narodowej po kryzysie”, ale mało wskazuje na to, by takie okrągłe słowa spełniły syryjskie oczekiwania. Ci bowiem, wiedząc, że Rosji zależy na utrzymaniu swych dwóch baz wojskowych – jednej morskiej i drugiej lotniczej – stawiają dodatkowe warunki. Te dotyczyć mają już bezpośrednio byłego syryjskiego prezydenta.
„W zamian za utrzymanie baz wojskowych syryjskie źródło zaznajomione z dyskusjami powiedziało agencji Reuters , że Sharaa zażądał od Rosji zwrotu Asada , który uciekł do Moskwy i szukał azylu po obaleniu jego reżimu w grudniu” – podaje Newsweek.
Na razie były syryjski prezydent po ucieczce do Rosji znalazł azyl pod bokiem Putina, ale jak widać, teraz staje się argumentem przetargowym w przyszłych negocjacjach pomiędzy Rosją i Syrią. Syryjczycy natomiast nie odpuszczają. Już wypowiedzieli Rosjanom dzierżawę bazy morskiej w Tartusie, a kilka dni temu wpuścili do niej rosyjskie statki transportowe, by te wywiozły zgromadzony w porcie sprzęt wojskowy.
Kiedy o doniesienia arabskich mediów, dotyczące reperacji i ewentualnego wydania Asada zapytano rzecznika Kremla, Dmitria Pieskowa, ten odmówił odpowiedzi na pytania. Jak widać, Moskwa nie jest w stanie jednoznacznie opowiedzieć się za swym byłym sojusznikiem, który teraz całkiem realnie może zacząć obawiać się o swą przyszłość.