W czwartkowy poranek gruchnęła wieść, że Bruksela ma być gotowa nie tylko do rozmów z Rosją na temat przyszłej współpracy, ale nie wyklucza też powrotu do porozumienia gazowego i ponownego wpompowywania w rosyjską gospodarkę miliardów euro. Takich zaskakujących informacji dostarczył dzisiejszy Financial Times.
Niemcy chcą znów dogadać się z Rosją? Niepokojące doniesienia
Zaledwie miesiąc mija od chwili, gdy Ukraina wstrzymała tranzyt rosyjskiego gazu swymi rurociągami, a najwyraźniej w Europie już odczuto jego braki, zaś konieczność kupowania droższego surowca uderzyła Europejczyków po kieszeni. A przyzwyczajeni do wygodnego życia, nie mogą się z tym pogodzić i zastanawiają się, jak powrócić do taniego rosyjskiego paliwa. Jak informuje Financial Times, powołując się na swe źródła w unijnej centrali, Bruksela jest skłonna rozmawiać z Rosją o wznowieniu gazowych zakupów, jednak stawia jeden warunek. Ponowne otwarcie rynku miałoby stać się faktem dopiero wtedy gdyby Rosja zgodziła się na zakończenie wojny z Ukrainą.
„Zwolennicy propozycji, w tym urzędnicy węgierscy i niemieccy , twierdzą, że posunięcie to mogłoby zachęcić zarówno Rosję, jak i Europę do utrzymania porozumienia pokojowego, a jednocześnie ustabilizować rynek energetyczny kontynentu” – pisze FT.
W ocenie informatorów gazety, niemieckiej i węgierskiej propozycji sprzeciwić miała się grupa państw ze wschodniej części kontynentu, a negatywnie ocenić mieli ją też najwierniejsi sojusznicy Ukrainy.
Europa znów pragnie rosyjskiego gazu
Przecieki o chęci do zawarcia gazowego porozumienia z Rosją następują w miesiąc po tym, jak Ukraina wstrzymała jego tranzyt, a jedynym działającym dziś gazociągiem, który łączy nasz kontynent ze wschodnim sąsiadem, jest TurkStream. W tym czasie wiele krajów zdążyło przestawić się na dostawy z alternatywnych źródeł, jednak spowodowało to wzrost cen energii, a także pewne niedobory w dopływie błękitnego paliwa. Oficjalny sprzeciw przeciwko odcięciu Europy od rosyjskiego gazu wyrażały dotychczas jedynie Węgry oraz Słowacja. Teraz najwyraźniej, jak twierdzi FT, powoli do grona tego zaczynają dołączać też niemieccy urzędnicy, choć na razie nie robią tego oficjalnie.
Przed wybuchem wojny w 2022 roku, Rosja zaspokajała około 40 proc europejskiego zapotrzebowania na gaz sprowadzany rurociągami, a jego największym odbiorcą były Niemcy. Do dziś uzależnienie od rosyjskiego paliwa na kontynencie udało się ograniczyć o około dwie trzecie, choć w ostatnim czasie znacząco wzrosło sprowadzanie gazu skroplonego, a przewożące go tankowce uwijają się w zachodnich portach jak w ukropie. Jak informował dwa dni temu FT, w ten sposób do Europy płynie wiele „wybielonego” gazu z Rosji, nadal zasilając finansowo wojenną machinę Putina.