Brytyjski dym i rosyjski cień
Brytyjskie media nagłośniły, że włoski M-346 mógł powstać w oparciu o rosyjski prototyp płatowca. Maszyna miała być rozważana jako następca kultowych samolotów Hawk T1, na których latają Red Arrows. To lotniczy zespół akrobacyjny – narodowa duma Royal Air Force. I właśnie wtedy rozpoczęło się medialne dochodzenie – z rosyjskim „śladem” w tle. Nie obyło się bez politycznych emocji. Brytyjski parlamentarzysta James Cartlidge skwitował to z ironią: „Red Arrows mają malować brytyjski, a nie rosyjski flagowy dym”. ”.
Premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer szybko zapewnił, że w żadne samoloty zaprojektowane przez Rosjan nie będą miały miejsca w narodowym lotnictwie pokazowym. Przy okazji zaznaczył że czystą spekulacją jest mówienie o tym jaki samolot zastąpi HAWk T1, bo postępowanie w tej sprawie się nie zaczęło.
Sprawę skomentował dla nas sprzedawca samolotów koncern Leonardo:
Włosko-rosyjska współpraca i miliardowe oszczędności
Międzynarodowy koncern Leonardo nabył firmę Aermacchi i produkuje M-346. Jednocześnie od lat twierdzi, że maszyna powstała w całości w Europie, zgodnie ze standardami NATO. Nie warto jednak zaprzeczać, że jeśli chodzi o płatowiec włoscy konstruktorzy mieli dostęp do zaawansowanych prac nad aerodynamiką, obliczeniami i testami przeprowadzanych w rosyjskim biurze konstrukcyjnym Jakowlewa. W Moskwie zbudowano nawet demonstrator Jak-130D, który odbył setki lotów próbnych.
Na początku lat 90. współpraca włoskich inżynierów z rosyjskimi miała charakter „prywatny”, ale już w 1999 roku podpisano międzyrządową umowę, zgodnie z którą Rosjanie przekazali projekt tamtego prototypu w ramach spłaty długu wobec Włoch. Potem drogi konstruktorów się rozeszły z uwagi na różną wizję przyszłego samolotu. Co do biura Jakowlewa to środki pozyskane na współpracy z Włochami pozwoliły mu przetrwać trudne lata 90-te i dzięki niej rosyjscy piloci szkolą się na zewnętrznie podobnych do M-346 samolotach szkolnych Jak-130. Maszyny odróżniają jednak pewne istotne detale, a co najważniejsze awionika i silniki.
Polska szkoła pilotów z włoskiego, ale nie do końca, odrzutowca
Dla Polski M-346 to technologiczny przeskok z zasłużonych TS-11 Iskra. Samoloty pojawiły się w naszych Siłach Powietrznych w 2016 roku i od 2018 roku noszą nazwę „Bielik”. Służą do zaawansowanego szkolenia przyszłych pilotów F-16 i F-35. Dzięki nim Polska nie musi już wysyłać kadetów za granicę, co znacząco obniża koszty i uniezależnia system szkoleniowy.
M-346 służy dziś nie tylko w Polsce i Włoszech. Kraje, które wykorzystują M-346 do całości lub części szkolenia pilotów myśliwców, to Wielka Brytania, Grecja, Kanada, Niemcy, Austria, Szwecja, Holandia, Węgry i Hiszpania.
Czy M-346 to europejski projekt z rosyjską duszą?
Fakty są faktami. Przy projektowaniu tamtego płatowca, rosyjscy inżynierowie zrobili kawał dobrej roboty, nawet jeśli ich przemysł pozostawał w tyle za włoskimi fabrykami. Dzięki ich wkładowi dostaliśmy samolot który nie tylko świetnie wygląda, ale i doskonale lata. Pytanie, czy ta współpraca konstruktorów to powód dla kogokolwiek do wstydu, czy może po prostu dowód na możliwość ponad granicznej kooperacji inżynierów? A poza tym po 30 latach obecne M-346 ma mało już wspólnego z tamtym prototypem.