Tylko doświadczeni zostaną
W praktyce oznacza to prawdziwą rewolucję kadrową. Jak informuje ukraiński sztab generalny, aż 70% obecnych żołnierzy TCK już ma za sobą doświadczenie bojowe, ale teraz na front trafi reszta – głównie osoby, które do tej pory nie angażowały się bezpośrednio w działania zbrojne. Zgodnie z nowymi wytycznymi, zdrowi, nieposiadający doświadczenia wojennego pracownicy będą musieli przejść służbę w jednostkach operujących na terenach objętych walkami.
Biurokraci zamienią biurka na okopy
Zmiana ta jest odpowiedzią na wieloletnie zarzuty społeczne. Wielu Ukraińców oskarżało TCK o nieuczciwe praktyki – o unikanie służby pod pretekstem rzekomych problemów zdrowotnych czy załatwianie "specjalnych" dokumentów. Popularności tym pracownikom nie przyniosły praktyki „busyfikacji”. To siłowe zabieranie ludzi z ulic do busów TCK i kierowanie na front. Komentarze ukraińskich internautów w sieci są pełne emocji: od euforii, przez sceptycyzm, po gorycz wynikającą z dotychczasowych rozczarowań.
Nie wszyscy wierzą w zmiany
Wielu obywateli ukraińskich przyjmuje oficjalne komunikaty z rezerwą. W internetowych komentarzach pojawiają się głosy o "masowych" przypadkach rzekomych inwalidztw pracowników TCK i kupowanych zaświadczeń. Część komentujących obawia się, że zmiany pozostaną tylko na papierze, a "wybrani" i tak znajdą sposób, by uniknąć wysyłki na front. Mimo to nadzieja na sprawiedliwość w armii wydaje się silniejsza niż kiedykolwiek.
Społeczność reaguje: koniec wojny coraz bliżej?
Wśród ukraińskich komentarzy dominuje przekonanie, że ruch ten może oznaczać zbliżający się koniec wojny. "Wreszcie czystki!", "Doczekaliśmy się!" – piszą internauci. Jednak sceptycy przestrzegają, że systemowe patologie przy poborze nie znikają z dnia na dzień.