Osłabienie obecności USA w Europie
W opinii ekspertki postawa Trumpa od początku drugiej kadencji na stanowisku głowy państwa (od stycznia br.) zmierza w kierunku osłabiania obecności USA w Europie. Dowodem na to ma być nastawienie Waszyngtonu do programu Baltic Security Initiative, który miał wzmocnić potencjał obronny Litwy, Łotwy i Estonii, ale administracja Trumpa nie zwróciła się do Kongresu o przedłużenie tej inicjatywy na 2026 rok. Dla Zysk nie są też jasne faktyczne uzgodnienia ze spotkania prezydenta USA z Władimirem Putinem w Anchorage na Alasce w połowie sierpnia.
- Zakończenie programu wsparcia dla państw graniczących z Rosją to bardzo wyraźny i niebezpieczny sygnał, który Kreml z pewnością odnotował. Siła NATO zawsze brała się z jego potencjału odstraszania, a środowa operacja Rosjan (w Polsce) pokazała, że Rosja gotowa jest podjąć ryzyko testowania determinacji Sojuszu do obrony - przyznała prof. Zysk.
Rosja nie jest jeszcze gotowa na bezpośredni konflikt z NATO
Według rozmówczyni PAP, Rosja nie jest jeszcze gotowa na bezpośredni konflikt z Paktem Północnoatlantyckim, ale bez wątpienia będzie wykorzystywać każdą szansę, by dowodzić jego słabości, niezdecydowania oraz malejącej wiarygodności i zdolności odstraszania. Przypadki operacji hybrydowych, testujących, jak daleko Rosja może przesunąć „czerwoną linię”, po przekroczeniu której odpowiedź NATO będzie nieuchronna, będą - w ocenie Zysk - coraz częstsze. Jak podkreśliła, było już bardzo wiele przykładów wtargnięć rosyjskich sił w przestrzeń powietrzną czy innych kremlowskich prowokacji w Finlandii i pozostałych krajach regionu bałtyckiego.
Arktyczny archipelag Svalbard
Jednym z regionów, które wprawdzie nie mają najwyższego priorytetu na Kremlu, ale wciąż są narażone na moskiewskie operacje, jest, w opinii ekspertki, arktyczny archipelag Svalbard. Rozmówczyni PAP zauważyła, że retoryka Rosjan na temat statusu prawnego tego terytorium zmieniła się od rozpoczęcia w 2022 r. pełnowymiarowej agresji na Ukrainę. Napięcie jest tam wprawdzie znacznie mniejsze niż w obszarze Morza Bałtyckiego, ale w zauważalny sposób narasta. Zysk oceniła, że atak na Svalbardzie, podobny do przeprowadzonego w polskiej przestrzeni powietrznej, jest mało prawdopodobny, ale prowokacje z wykorzystaniem np. łodzi rybackich czy innych formalnie cywilnych obiektów mogą zdarzać się tam coraz częściej.
- Norwegia ma długą historię rosyjskich prób takiego przenikania, zarówno na Svalbardzie, jak i w przygranicznym Finnmarku. W ostatnim czasie widzimy rosnące natężenie aktywności operacyjnej Kremla w tych regionach - przyznała Zysk.
W nocy z wtorku na środę co najmniej kilkanaście dronów naruszyło polską przestrzeń powietrzną. Premier Donald Tusk poinformował, że były to maszyny rosyjskie. Minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz przekazał, że drony, które mogły stanowić zagrożenie, zostały zestrzelone.
Z Oslo Mieszko Czarnecki