Moskwa nie rezygnuje z konfrontacyjnej polityki wobec Zachodu. Tym razem celem jej propagandowych działań stała się Finlandia, a więc kraj, który niedawno porzucił militarną neutralność i zdecydował się strategiczny krok przystąpienia do NATO. Kreml, zamiast przyjąć tę decyzję do wiadomości, sięga po znane metody zastraszania i prowokacji. A eksperci grzmią o ukraińskim scenariuszu.
Rosja wraca do starych sztuczek. Tym razem na celowniku Finlandia
Analitycy z ISW ostrzegają, że Rosja stosuje "ten sam podręcznik", co wcześniej. Najpierw pojawiają się oskarżenia wobec sąsiada, później mnożą się prowokacyjne wypowiedzi i insynuacje o zagrożeniu ze strony rzekomo "wrogiego" kraju. Tak Kreml uzasadniał swoją agresję wobec Ukrainy. Teraz – jak wskazują analitycy – podobne metody stosuje wobec Finlandii.
W ostatnich tygodniach groźby wobec Helsinek pojawiały się coraz częściej w ustach rosyjskich dygnitarzy. Głos zabrał m.in. minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow, który oświadczył, że fiński rząd utracił "fasadę neutralności", a w kraju dosłownie "odradza się rewanżyzm".
Groźby z ust Ławrowa i Miedwiediewa. Z Moskwy płyną straszne sygnały
Do chóru oskarżeń dołączyli także specjalny wysłannik Siergiej Iwanow oraz wiceszef komisji spraw zagranicznych Dumy Państwowej Aleksiej Czepa. Jeszcze dalej posunął się Dmitrij Miedwiediew, były prezydent Rosji i obecny wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa, który zarzucił Finlandii przygotowania do ataku na Rosję po przystąpieniu do NATO.
Iwanow dodał też, że społeczeństwo fińskie ma być niezadowolone z polityki władz, a brak rosyjskich turystów rzekomo doprowadził do "wyludnienia" i osłabienia gospodarki południowo-wschodniej Finlandii. Wtórował mu Aleksiej Czepa, wiceszef komisji spraw zagranicznych Dumy Państwowej, twierdząc, że "członkostwo Finlandii w NATO sprawiło, iż Rosjanie przestali kupować tam nieruchomości i odwiedzać kraj, co prowadzi do depopulacji".
Rosja szykuje grunt pod inwazję na Finlandię? Eksperci biją na alarm
Nie mają wątpliwości, że to, co dziś słyszymy pod adresem Finlandii, jest niemal kopią działań wobec Ukrainy sprzed 2022 roku. Wówczas Kreml najpierw oskarżał Kijów o „prześladowania” ludności rosyjskojęzycznej, potem o rzekome przygotowania do ataku na Rosję. Narracja o „zagrożeniu ze strony sąsiada” stała się fundamentem propagandy uzasadniającej inwazję. Moskwa najpierw siała dezinformację, potem eskalowała język gróźb, aż w końcu przeszła do otwartej agresji. Dlatego – jak podkreśla ISW – "bezczelne sygnały" wobec Helsinek nie mogą być bagatelizowane.