„La Repubblica” w nagłówku zaznaczyła: „Porozumienie jest bliżej, Donbas ostatnią kwestią do rozwiązania”. Dodała, że według prezydenta Trumpa sfinalizowanie porozumienia możliwe jest w ciągu kilku tygodni.

„La Repubblica”

Publicysta gazety napisał: „Prezydent Trump zadzwonił do Putina zanim przyjął Zełenskiego, a to już wiele mówi. Logiczna jest rozmowa z liderem na Kremlu, bo bez jego zgody nie można zaprowadzić pokoju na Ukrainie. Ale po raz kolejny przywódca z Białego Domu dyskutował z rywalem z Moskwy jeszcze przed sojusznikiem z Kijowa wywołując wrażenie, że role powinny zostać odwrócone”.

„To Donald i Władimir są zgodni co do swoich interesów oraz sposobów, w jakie zamierzają zakończyć konflikt, i współpracują, by zmusić Wołodymyra do ich zaakceptowania”- stwierdził autor komentarza.

Również na łamach tego rzymskiego dziennika były premier Włoch, były komisarz UE Paolo Gentiloni podkreślił: „Spotkanie z Zełenskim zamyka rok 2025, który minął pod znakiem Donalda Trumpa”. Jak zauważył, przywódca Ukrainy został przyjęty w Mar-a-Lago w zupełnie inny sposób niż w Gabinecie Owalnym, gdzie „doznał upokorzenia”, a podstawą dyskusji nie były już punkty planu, opracowanego miesiąc wcześniej, w którym- jak dodał- wyraźny był wpływ Kremla.

„Zobaczymy, czy będzie się negocjować kroki naprzód, osiągnięte także dzięki europejskim decyzjom, czy też wszystko rozbije się o mur Putina. Amerykański prezydent prezentuje się w równym dystansie od stron konfliktu, tak, jakby chciał zignorować to, co było początkiem wojny, którą chce zatrzymać”- ocenił były centrolewicowy włoski premier.

„La Stampa”

„La Stampa” pisząc o tym, że „Moskwa i Kijów są bliskie porozumienia” zwróciła uwagę: „znów powtórzył się ten sam scenariusz: Donald dzwoni najpierw do Władimira, a potem przyjmuje Wołodymyra”.

Publicysta turyńskiej gazety ocenił, że obecna sytuacja bardziej niż negocjacje przypomina „ciągłe kręcenie się w kółko”.

„Amerykański prezydent wielokrotnie podkreślał, że droga do pokoju na Ukrainie prowadzi przez wzajemne ustępstwa, ale przede wszystkim ukraińskie, ponieważ Kijów gra słabszą ręką. Wczoraj jednak nie powtórzył, jak w lutym, że Zełenski nie ma kart. Wręcz przeciwnie, pogratulował mu. Nie wyznaczył żadnych terminów. Pojednawczy Zełenski odwdzięczył się tym samym”- zauważył komentator.

Ocenił następnie: „Za zamkniętymi drzwiami rozmowa musiała być jednak znacznie bardziej skomplikowana. Moskwa nie traci czasu, by wystosować kolejne ultimatum dotyczące przekazania całego Donbasu przez Ukrainę. Co gorsza, włożyła je w usta także Trumpowi”.

Jak napisał publicysta, w ten sposób ożywiony został „scenariusz niesprawiedliwego pokoju narzuconego Kijowowi przez duet Moskwa–Waszyngton”.

Zwrócił też uwagę na to, że Wołodymyr Zełenski wylądował na Florydzie, gdy rosyjskie drony atakowały Kijów.

„To było jego pierwsze spotkanie z Donaldem Trumpem w Mar-a-Lago, zwykle zarezerwowanym dla zaprzyjaźnionych przywódców. To dobry znak ze strony amerykańskiej. Ale sygnał ze strony rosyjskiej był już jednoznacznie zły. Władimir Putin odrzuca spotkanie trójstronne — opcję, którą Amerykanie sondowali, lecz z powodu bomb i ukraińskich ofiar cywilnych staje się on trzecim nieproszonym uczestnikiem między Trumpem a Zełenskim”- zaznaczono na łamach „La Stampy”.

Komentator dodał: "Być może Zełenski liczył na rozczarowanie Trumpa rosyjskim prezydentem, które ten czasem wyrażał w przeszłości. Aby nie urazić wrażliwości Władimira, Donald jednak milczał. Nie wiadomo, czy poruszył ten temat w godzinnej rozmowie telefonicznej z Putinem przed spotkaniem z Zełenskim. Można w to wątpić”.

„Corriere della Sera”

„Corriere della Sera” następująco podsumowało spotkanie prezydentów USA i Ukrainy: "Trump naciska, ale przełomu nie ma”. Jako rezultat rozmów wymieniło poczynione kroki naprzód.

Dziennik poinformował, że po tej rozmowie prezydent Trump jest optymistą i ufa, że tak Moskwa, jak i Kijów chcą pokoju i są bliżej tego celu.

„Ale niezależnie od słów, stanowiska pozostają wciąż odległe”- oceniła gazeta. Położyła nacisk, że najtrudniejszą kwestią pozostaje przyszłość terytoriów, przede wszystkim Donbasu.

„Amerykański prezydent po raz pierwszy powiedział, że jest gotów pojechać na Ukrainę i wystąpić w parlamencie w Kijowie. Wydaje się, że ścieżka dyplomatyczna przyspieszyła. Ale jej los zależy po raz kolejny od Moskwy”- konstatuje włoska gazeta.

Z Rzymu Sylwia Wysocka