Shapps i Zahawi nie są zaliczani do ścisłych faworytów, ale obaj mogą być czarnymi końmi wyścigu. Atutem Shappsa jest jego bardzo otwarty i bezpośredni sposób bycia, czyli to, co pozwalało Johnsonowi zjednywać sobie wyborców, z kolei Zahawi był bardzo dobrze oceniany na swoim pierwszym stanowisku rządowym - wiceministra zdrowia ds. szczepień przeciw Covid-19.

Tym samym liczba osób, które już oficjalnie ogłosiły, że będą ubiegać się o funkcję lidera Partii Konserwatywnej wzrosła do sześciu. Wcześniej zrobili to: były minister finansów Rishi Sunak, szef komisji spraw zagranicznych w Izbie Gmin Tom Tugendhat, prokurator generalna Anglii i Walii Suella Braverman i była wiceminister ds. wyrównywania szans Kemi Badenoch. Natomiast sporą niespodzianką jest ogłoszenie przez ministra obrony Bena Wallace'a, że nie wystartuje w wyścigu, mimo że dawano mu największe szanse na zwycięstwo.

Spośród kandydatów, którzy już ogłosili start, obecnie najwyżej stoją notowania Sunaka, ale należy się spodziewać, że wkrótce do grona pretendentów dołączą też szefowa dyplomacji Liz Truss i minister ds. polityki handlowej Penny Mordaunt. Obydwie najprawdopodobniej będą się liczyć w walce o przywództwo.

Wybory nowego lidera Partii Konserwatywnej, który automatycznie obejmie urząd premiera, są konieczne w związku z zapowiedzianą w czwartek rezygnacją Johnsona. Pozostanie on na stanowisku do czasu wyłonienia jego następcy. Dokładny harmonogram wyborów zostanie ogłoszony w przyszłym tygodniu, ale politycy tego ugrupowania mówią, że chcieliby, aby cała procedura została zamknięta do końca sierpnia lub początku września.

Reklama

Z Londynu Bartłomiej Niedziński