Tymczasem specjalista ds. chorób zakaźnych z Szanghaju Zhang Wenhong ocenił, że taktyka „zero covid” uchroni kraj również przed nowym niepokojącym wariantem Omikron. „Jeśli radzimy sobie z Deltą, z Omikronem też sobie poradzimy” – powiedział Zhang, cytowany w poniedziałek przez państwowe media.

Matematycy z Pekinu przeanalizowali dane z USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Hiszpanii i Izraela, starając się ustalić, co by się stało, gdyby Chiny przyjęły taką strategię walki z pandemią, jak te państwa. Doszli do wniosku, że najludniejszy kraj świata nie może sobie na to pozwolić przy obecnej skuteczności szczepionek i braku lekarstwa na Covid-19.

Jeśli Chiny otworzyłyby się wzorem USA, liczba nowych infekcji osiągnęłaby 637 tys. na dobę. Gdyby przyjęły rozwiązania z Wielkiej Brytanii, zakażeń byłoby każdego dnia prawie 278 tys., a gdyby postąpiły jak Francja – ponad 454 tys. – napisano w raporcie opublikowanym w tygodniku wydawanym przez Chińskie Centrum Kontroli Chorób (CCDC).

„Te szacunki pokazały realną możliwość kolosalnej epidemii, która prawie na pewno wywołałaby niemożliwe do uniesienia obciążenie systemu medycznego” – ocenili badacze z Uniwersytetu Pekińskiego.

Reklama

Autorzy analizy zaznaczyli jednak, że ich szacunki opierają się na prostych obliczeniach, a precyzyjna ocena faktycznej skali kryzysu w wypadku zniesienia ograniczeń podróży wymagałaby użycia bardziej złożonych modeli matematycznych.

Chińskie władze od początku pandemii stosują zasadę „zero tolerancji” dla wirusa i stanowczo reagują nawet na pojedyncze przypadki zakażeń. W miejscach, gdzie wykrywane są infekcje, władze wprowadzają surowe lockdowny i stosują masowe badania przesiewowe, by zdusić nowe ogniska choroby, zanim rozprzestrzenią się po kraju.

Restrykcje na chińskich granicach należą do najsurowszych na świecie, a większość cudzoziemców nie ma wstępu do kraju. Powracający z zagranicy Chińczycy i obcokrajowy, którym władze zezwolą na wjazd, poddawani są obowiązkowej kwarantannie, która w zależności od miasta może trwać nawet 56 dni.