Sobotnie wybory wygrał kandydat rządzącej Demokratycznej Partii Postępowej (DPP) Laj Czing-te, który zapowiadał kontynuację polityki obecnej prezydent Caj Ing-wen i utrzymanie niezależności Tajwanu od Chin kontynentalnych.

Komunistyczne władze w Pekinie uznają Tajwan za część ChRL i dążą do przejęcia nad nim kontroli, nie wykluczając przy tym możliwości użycia siły.

„Nie widzę prawdopodobieństwa inwazji na pełną skalę w nadchodzących kilku latach” – powiedział na konferencji prasowej w Tajpej Ding, cytowany przez niezależny hongkoński portal Hong Kong Free Press (HKFP). Ocenił przy tym, że ożywienie chińskiej gospodarki po restrykcjach covidowych jest słabsze od przewidywań.

Jego zdaniem Tajwan musi być natomiast przygotowany na presję wojskową ze strony Chin, zwłaszcza jeśli USA wyślą delegację na uroczystość zaprzysiężenia nowego prezydenta w maju. „Przypuszczam, że podejście oparte na przymusie (ze strony Chin kontynentalnych) będzie kontynuowane” – powiedział Ding.

Reklama

Według niego Tajwan powinien się również spodziewać dalszej presji gospodarczej, w tym sankcji na wybrane tajwańskie towary eksportowe.

Chińskie MSZ potępiło w niedzielę Departament Stanu USA za to, że pogratulował Lajowi zwycięstwa w wyborach na Tajwanie. Według Pekinu gratulacje wysłały „poważnie błędny sygnał siłom separatystycznym” na Tajwanie.

Przywódca Chin Xi Jinping utrzymuje, że „zjednoczenie ojczyzny” jest nieuniknione i określa je jako warunek lansowanego przez siebie „wielkiego odrodzenia narodu chińskiego”.

Według amerykańskich agencji wywiadowczych Pekin chce, aby jego siły zbrojne były gotowe do inwazji do 2027 roku, choć nie jest jasne, czy chińskie władze planują atak, ani jak miałby wyglądać.

anb/ mal/