W liście, o którym we wtorek szerzej pisze „Der Spiegel”, kanclerz został wezwany do podjęcia działań, by zwiększyć bezpieczeństwo kobiet w Niemczech. „Pragniemy podjąć poważną rozmowę o bezpieczeństwie, nie zaś pozwalać, by temat ten służył jako tania wymówka do legitymizowania rasistowskich narracji” - napisano w dokumencie.
Główne postulaty sygnatariuszek
Wśród postulatów znalazło się m.in. skuteczniejsze ściganie przemocy na tle seksualnym oraz zapewnienie lepszego oświetlenia i monitoringu miejsc publicznych. Prócz tego wezwano rząd do bardziej zdecydowanej obrony przed przemocą w sieci oraz walki z ubóstwem wśród kobiet w podeszłym wieku. Opowiedziano się także za wprowadzeniem do prawa zapisów dotyczących zabójstw z nienawiści do kobiet.
Sygnatariuszki uważają, że w trwającej w Niemczech debacie dotyczącej bezpieczeństwa w miastach ofiary seksizmu i ofiary rasizmu są rozgrywane przeciwko sobie. „Chcemy przestrzeni publicznej, w której wszyscy ludzie czują się komfortowo. Chcemy, aby kobiety były bezpieczne, na ulicach i w domach” – czytamy w liście.
Pod dokumentem znajdują się m.in. podpisy byłej współprzewodniczącej Zielonych Ricardy Lang, piosenkarki soul i R&B Joy Denalane czy dziennikarki Alice Hasters.
Reakcja kanclerza Merza
14 października, odpowiadając na pytanie o wzrost poparcia dla prawicowo-populistycznej Alternatywy dla Niemiec (AfD), Merz zachwalał zaostrzenie przez jego rząd polityki migracyjnej. Następnie dodał: „Oczywiście w krajobrazie miejskim nadal mamy problem, właśnie dlatego szef MSW ułatwia i przeprowadza na szeroką skalę deportacje”.
Dopytywany później, stwierdził że „nie ma czego odwoływać”. - Proszę zapytać swoje córki, co mogłem mieć na myśli - oświadczył, dodając że „wszyscy potwierdzają, że jest problem, najpóźniej po zapadnięciu zmroku”.
Debata polityczna i reakcje społeczne
Komentarz o „krajobrazie miejskim” wywołał w Niemczech gorącą debatę polityczną. Kanclerz broniony jest przez chadeków, a także polityków liderującej w sondażach AfD. Krytykują go natomiast politycy lewicowi, w tym socjaldemokraci oraz Zieloni. W niemieckich miastach odbywają się protesty wyrażających sprzeciw wobec wypowiedzi kanclerza, w Lipsku w poniedziałek wieczorem w demonstracji wzięło udział 2 tys. osób.
Z Berlina Mateusz Obremski (PAP)