Prezydent Rosji Władimir Putin stosuje wybiórcze podejście do faktów, kiedy obwinia Polskę o kolaborację z nazistowskimi Niemcami przed wybuchem II wojny światowej - pisze w czwartek kanadyjski dziennik "National Post".

"W momencie, kiedy zbliża się 75. rocznica wyzwolenia Auschwitz, Rosja i Polska pozostają pogrążone w konflikcie o to, kto jest winny wybuchu II wojny światowej - a końca tego konfliktu nie widać" - pisze w czwartek publicystka konserwatywnej gazety.

Prezydent Polski Andrzej Duda odmówił udziału w V Światowym Forum Holokaustu w Jerozolimie, ponieważ w przeciwieństwie do prezydenta Rosji Władimira Putina nie został uwzględniony na liście przemawiających - relacjonuje gazeta. Zamiast tego - wskazuje - 27 stycznia Duda weźmie udział w uroczystości 75. rocznicy wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu zagłady Auschwitz-Birkenau. Jak tłumaczy, gest prezydenta Polski jest protestem przeciwko wypowiedziom Putina podczas spotkania z przywódcami Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej w Petersburgu 20 grudnia, jakoby Polska dobrowolnie współpracowała w nazistowskimi Niemcami i była częściowo winna wybuchu wojny. "Jego przemowa wywołała światowe potępienie nie tylko ze strony Polski, ale także ze strony Donalda Tuska, który do niedawna stał na czele Unii Europejskiej, (...) i wielu historyków" - pisze autorka."Eksperci potępili przemowę Putina jako wybiórcze traktowanie wydarzeń historycznych, wybór pewnych faktów historycznych, by poprzeć pewną narrację, oraz za powtarzanie ich bez niezbędnego kontekstu" - dodaje.Jak twierdzi cytowany w artykule profesor torontońskiego Uniwersytetu Ryersona Arne Kislenko, Putin robi to, czego historycy obawiają się najbardziej, a mianowicie "bierze z worka historii to, co mu się podoba, a odrzuca to, co mu się nie podoba".W swoim wystąpieniu - relacjonuje "National Post" - Putin twierdził, że pakt Ribbentrop-Mołotow był dla Związku Radzieckiego ostatnią deską ratunku, i został podpisany, gdy szereg innych europejskich krajów - najpierw Polska, a potem Wielka Brytania, Francja, Litwa i Łotwa - podpisały własne porozumienia z Niemcami. Jednak jak komentuje Kislenko, żaden z tych krajów nie miał zamiaru przejąć znacznych części świata. Jego zdaniem Putin podał prawdziwe fakty, ale pominął krytyczny kontekst - rosyjską agendę, która stała za paktem z Niemcami."Historycy sugerują, że (pakt ten) był próbą odsunięcia tego, co nieuchronne, i wzmocnienia sowieckiego potencjału, a Putin o tym oczywiście nie wspomina" - powiedział gazecie historyk.Również zdaniem profesora Uniwersytetu Stanforda Normana Naimarka Putin przedstawił jednostronną wersję historii."Wszystko, co on (Putin - PAP) mówi, jest w pewnym sensie zgodne z prawdą, ale to nie jest pełny obraz, i to jest właśnie problem z historią - powiedział Naimark. - Dokumenty, które wybiera, są w porządku, ale brak jest wszystkich innych dokumentów". Jego zdaniem, twierdzenie Putina, że Wielka Brytania i Francja były świadome współpracy Niemiec i Polski w rozbiorze Czechosłowacji w 1938 roku, jest przesadą. "Po pierwsze, nie mówimy o dużym terytorium, ale o kawałeczku, który, wydaje mi się, nie miał dla Polaków wielkiego znaczenia, (...) a który miał im pomóc (w relacjach - PAP) z nazistami" - stwierdził Naimark.

Zarówno Naimark, jak i Kislenko zgadzają się co do tego, że układ monachijski był ukoronowaniem długiego szeregu ustępstw państw europejskich wobec Niemiec, mającym na celu ugłaskać Hitlera i oddalić widmo wojny - pisze "National Post".Naimark uważa, że próby Putina, by częścią winy obarczyć Polskę, przypisać można historycznie drażliwym relacjom z Polską. "Putin może uważać, że Polska działa przeciwko rosyjskim interesom w ramach Unii Europejskiej, a prawdą jest też, że Polska oferuje wsparcie Ukrainie" - powiedział profesor.Zdaniem obu historyków, Polska była główną ofiarą wojny.