"Mam wszystkiego dość. Krótko mówiąc, powiedzieli nam, że nie mamy co liczyć na żadne zastępstwo. Nikt nie chce przyjeżdżać na Ukrainę, żeby tutaj walczyć. Myślę sobie - chrzanić to, dosłużę te trzy miesiące (do końca maja - PAP), a potem będę musiał jakoś się stąd wyrwać. Poszukam czegoś w +cywilu+. Świat nie kończy się na armii, prawda?" - opowiada rosyjski wojskowy swojemu znajomemu w kraju (https://tinyurl.com/5n8rrs4y).

Żołnierz również wspomina, że władze na Kremlu podejmują różnego rodzaju propagandowe wysiłki, by podnieść morale formacji walczących na Ukrainie. "Przyjeżdżają i agitują na wszelkie możliwe sposoby. Mówią: +młodsze klasy szkolne piszą do was listy; jeśli ty wyjedziesz, kto tu zostanie?+. Straszą, że nam zaszkodzą i odnotują to w naszych aktach osobowych, jeśli zwolnimy się ze służby. Jeszcze nikogo to jednak nie powstrzymało" - relacjonował uczestnik inwazji na sąsiedni kraj.

W piątek SBU przekazała doniesienia o buntach wśród rosyjskich żołnierzy, którzy nie chcą brać udziału w walkach na wschodzie Ukrainy. "Znów bunt! Z tego, co wiem, pełny skład osobowy. Praktycznie wszyscy!" – alarmował wojskowy w rozmowie ze swoim dowódcą. (PAP)