Smoczyniedźwiedź
Sojusz Chin i Rosji od wielu lat przyjmuje nazwę „Smoczegodźwiedźa”, co, muszę przyznać, brzmi trochę pokracznie po polsku, ale angielska wersja „DragonBear” stała się hasłem, które podbiło serca wielu analityków szukających metafor do opisu stosunków międzynarodowych. Austriacko-bułgarska geopolityczka Velina Tchakarova ukuła ten termin już w 2015 roku, pisząc o relacjach między dwoma niebezpiecznymi krajami.
„Smoczyniedźwiedź” według niej nie jest ani sojuszem, ani „małżeństwem z rozsądku”, ale tymczasową asymetryczną relacją, w której Chiny przeważnie nadają ton, ale wciąż pozostają w wielu aspektach zależne od Rosji. Podczas gdy Chiny cieszą się dominacją handlową, gospodarczą i finansową, Rosja nadal ma przewagę militarną i w wielu obszarach ze względu na swoją regionalną projekcję siły w Azji Centralnej i operacje wojskowe na całym świecie. Nierówna współpraca jest cementowana przez wspólny interes geopolityczny w stworzeniu przeciwwagi dla wpływów USA.
Ponadto „bystrooki miodojad”, bo takie jest pochodzenie „smoka” oraz „niedźwiedzia” w języku polskim, obrał sobie za cel wspólną odpowiedź na turbulencje w globalnej gospodarce i handlu. Chińczycy i Rosjanie wiedzą, że zmiany technologiczne w procesach produkcji, transformacja energetyczna i sztuczna inteligencja przyniosą nieoczekiwane konsekwencje dla krajów, które je inicjują. Nie wiadomo też, w jaki sposób wpłyną one na interesy Rosji i Chin. Przy rosnącej zmienności warto taktycznie trzymać się blisko, by móc się wspierać i potencjalnie ugrać coś dla siebie.
Nie jest to klasyczny sojusz według zachodnich idei. Zamiast tego Chiny i Rosja taktycznie zbliżyły się do siebie, aby zarządzać niepewną fazą przejściową globalizacji, bez konieczności ogłaszania strategicznego sojuszu, nie mówiąc już o sojuszu wojskowym.
Starzy przyjaciele
Chiny są ewidentnie silniejszym partnerem gospodarczo i finansowo, ale traktują Rosję jako równorzędnego, a nie podrzędnego partnera. Wzajemny szacunek odgrywa niezwykle ważną rolę w tej bilateralnej relacji, w której Putin i chiński prezydent Xi Jinping spotkali się blisko 40 razy. Ostatnia wizyta Władimira Putina była, według jego określenia, spotkaniem „starych przyjaciół” z pełnymi honorami wojskowymi.
Rosja była przez dziesięciolecia głównym dostawcą broni dla Chin. Kluczowe elementy rosyjsko-chińskiej współpracy obejmują dostawy systemów obrony powietrznej S-400 i myśliwców Su-35, które mają poprawić zdolność Pekinu do atakowania amerykańskich okrętów wojennych. Rosyjscy naukowcy pracują w chińskich firmach technologicznych i telekomunikacyjnych, takich jak Huawei. Zaawansowane chińskie chipy to sposób, w jaki Rosja nabywa technologie wojskowe, omijając zachodnie sankcje.
Chiny i Rosja rozstrzygnęły również swoje długotrwałe spory terytorialne i pokojowo zdemilitaryzowały swoją wspólną granicę. Pamiętajmy, że jeszcze w latach 70. XX wieku dwa państwa, wydawałoby się z tego samego bloku komunistycznego, stoczyły regularny konflikt zbrojny o granicę.
W sektorze energetycznym ich interesy są komplementarne, ponieważ Rosja jest największym na świecie dostawcą ropy i gazu, podczas gdy Chiny pozostają największym konsumentem energii. Rosja chciałaby, by w przyszłości powstała zależność energetyczna podobna do tej, jakiej dopuściły się w Europie Niemcy. Moskwa coraz częściej dostarcza Chinom ropę i gaz, ale Pekin, nomen omen, nie pali się do szybkiego wybudowania nowych połączeń, by bardziej uzależnić się od Rosji. Współpraca energetyczna poprawia perspektywy handlowe Rosji na rynkach azjatyckich.
Głównym wspólnym mianownikiem jest nie tylko bycie przeciwwagą dla globalnej potęgi USA. Chodzi także o stworzenie znaczącej łączności eurazjatyckiej w odpowiedzi na dominację morską Ameryki, zapewniając bezpieczeństwo dostaw w przypadku przyszłych blokad szlaków morskich lub podnoszenia kosztów frachtu.
Wyrzucić Amerykanów i Europejczyków z Eurazji i Azji Południowej
Rosja i Chiny otwarcie mówią o swoim celu zmniejszenia wpływów USA i Europy w Eurazji. Moskwa korzysta z lądowej ekspansji Chin, która łączy Azję i Europę. Chiński Jedwabny Szlak rozciąga się od najsłabiej rozwiniętych części Chin do Białorusi.
Ponadto Chiny korzystają z projekcji siły Rosji w „bliskiej zagranicy” i Eurazji, zapewniając sobie cenny dostęp do surowców i oferując tym krajom korzyści wynikające z wymiany handlowej, czy kredytowania.
Moskwa wyłania się jako globalny dostawca bezpieczeństwa, który może działać w imieniu chińskich interesów geoekonomicznych w różnych częściach świata. Smoczyniedźwiedź może być joint venture z jasnym podziałem zadań – Rosja jest dostawcą bezpieczeństwa, a Chiny dostawcą pieniędzy i technologii.
Potencjalne różnice między Rosją a Chinami wynikają z ich nakładających się interesów, ale są iluzoryczne. Rosjanie boją się, że Chiny skolonizują ich syberyjskie pustkowia, ale jednocześnie nie widzą alternatywy dla współpracy.
W obliczu konkurencji ze strony „Zachodu” w Afryce, Azji Środkowej, Indiach czy Arktyce, różnice i uprzedzenia znikają. Zarówno smok, jak i niedźwiedź chcą się wspólnie najeść zdobyczami. Dla niedźwiedzia ma nią być Ukraina, a dla smoka Tajwan.
Nielicznie, ale nadal wpływowi eksperci, nadal postrzegają Rosję i Chiny jako osobne zagrożenia, ale systemowa koordynacja między Pekinem a Moskwą jest faktem. Putin, prowadząc wojnę w Ukrainie, realizuje trzy cele.
Jego pierwszym i najważniejszym celem jest podporządkowanie Ukrainy i stworzenie z niej w planie minimum drugiej Białorusi, a w planie maksimum wcielenie obu tych krajów do Federacji Rosyjskiej.
Drugim celem jest zdestabilizowanie sytej Unii Europejskiej. Pomimo sankcji ekonomicznych na Rosję, Europa się nie zbroi i w polityce bezpieczeństwa jest zależna od USA. W samej UE Rosja ma swoich agentów wpływu, choćby na Węgrzech.
Wreszcie, wygrana Rosji lub też osłabienie UE zmieniłoby dynamikę relacji z Chinami. Moskwa znacząco podniosłaby swoją wartość w tym związku.
Przy dużej dozie naszego braku szczęścia, XXI wiek, zamiast czasem Chinameryki, czyli współzależności USA i ChRL, może stać się wiekiem Smoczegoniedźwiedzia. Jeżeli ten duet skutecznie będzie realizować swoje interesy, to biada małym krajom, takim jak nasz. Otwieramy się na okres nowej Zimnej Wojny i konfliktów hybrydowych, ale też regionalnych.
Rosja to problem zarówno w Azji jak i w Europie. Smok i niedźwiedź zbyt mocno współpracują, by można było myśleć, że z jednym da się prowadzić zwykłe relacje gospodarcze, a na drugiego wprowadzać sankcje. Prędzej czy później jedno i drugie będzie chciało nas pożreć. Warto się na to przygotować.