W wywiadzie dla brytyjskiego dziennika Zełenski wezwał Zachód do poparcia zmian w porozumieniach mińskich, zawartych w 2015 r. między Kijowem a Moskwą. Miały one zakończyć wojnę między siłami ukraińskimi i prorosyjskimi separatystami w regionach wschodniej Ukrainy, jednak utknęły w martwym punkcie.

Ukraiński lider wypowiadał się dzień po tym, gdy Rosja zaczęła wycofywać część sił zbrojnych, zgromadzonych wzdłuż wschodniej granicy Ukrainy i na Półwyspie Krymskim. Moskwa ściągnęła w ostatnich tygodniach do regionu około 110 tys. żołnierzy.

Zełenski z zadowoleniem przyjął częściowe wycofanie wojsk, określając deeskalację jako "małe zwycięstwo" Kijowa i jego sojuszników. Ostrzegł jednak, że sytuacja pozostaje niebezpieczna, starając się jednocześnie "unikać konfrontacyjnej retoryki czy antymoskiewskiego patosu swojego poprzednika, Petra Poroszenki", jak ujął to "FT".

"Istnieje stałe zagrożenie, oczywiście, ponieważ toczymy wojnę, zwłaszcza w regionie Donbasu, a armia rosyjska, jak wszyscy wiemy, jest bardzo potężną siłą. (...) A ten konkretny przypadek (gromadzenie wojsk rosyjskich - PAP), to presja psychiczna. Jesteśmy gotowi na niemiłe niespodzianki. Postaramy się ich unikać. Nasza armia jest bardzo silna i jesteśmy gotowi odstraszyć wszelkie groźby agresji" - zapewnił.

Reklama

Analitycy i dyplomaci twierdzą, że pokaz siły militarnej Rosji na granicach Ukrainy mógł być próbą zastraszenia Kijowa. Według Zełenskiego nadszedł czas, by zmienić podejście dyplomatyczne, by większą rolę odgrywał w procesie Waszyngton.

"Są dwie możliwości: możemy zmienić format miński, dostosować go. Lub możemy użyć innego formatu. Szybkość ma znaczenie. Tempo tego procesu ma znaczenie, ponieważ każdego dnia tracimy ludzi" - zaznaczył.

Według ukraińskiego przywódcy wynegocjowanie wycofania wojsk z krótkiego odcinka 400-kilometrowej linii, łączącej siły ukraińskie i wspieranych przez Rosje separatystów, zajęło dwa lata, a wdrożenie porozumienia z Mińska zajmie całe wieki.

Prezydent wezwał do "rozszerzenia i powiększania" formatu normandzkiego, według którego rozmowy prowadzą przedstawiciele Francji, Niemiec, Ukrainy i Rosji, nie tylko o Stany Zjednoczone, ale także Wielką Brytanię i Kanadę.

Zełenski z zadowoleniem przyjął perspektywę spotkania Putina i prezydenta USA Joe Bidena po tym, gdy amerykański przywódca zaprosił swojego rosyjskiego odpowiednika do rozmów na początku tego miesiąca. "Jestem pewien, że nie mogą wyjść ze spotkania z pustymi rękami, ponieważ jeśli dojdzie do szczytu, będzie jakiś jego wynik, choćby niewielki" - ocenił.

Zachodnie mocarstwa potępiły gromadzenie rosyjskich sił przy granicach Ukrainy i wyraziły poparcie dla ukraińskiej integralności terytorialnej, ale nie zdecydowały się na grożenie ostrzejszymi sankcjami gospodarczymi wobec Moskwy.

Joanna Baczała (PAP)