W akcji ewakuacji chorych dzieci brała udział polska misja dyplomatyczna, w skład której wchodzili konsul generalny Eliza Dzwonkiewicz, konsul Rafał Kocot, profesor onkologii i chirurgii dziecięcej Wojciech Młynarski, dr Roman Kizyma – ukraiński onkologa oraz Fundacja Herosi. Opiekę nad dziećmi sprawował dr Paweł Kukiz-Szczuciński, który w 2020 roku uczestniczył w misjach medycznych w szpitalach covidowych we Włoszech, Tadżykistanie i Etiopii.

"Dużo w swoim życiu widziałem, ale chwila, kiedy wyjeżdżaliśmy ze szpitala we Lwowie, widok zrozpaczonych ojców i dziadków żegnających się ze swoimi wnukami i dziećmi zostanie w mojej pamięci do końca życia. Ci mężczyźni mieli świadomość, że nie wiedzą, kiedy ponownie spotkają się ze swoimi bliskimi, zwłaszcza że część z nich wybierała się na front, ale wiedzieli, że ich bliscy jadą w bezpieczne miejsce" – powiedział w środę PAP dr Paweł Kukiz-Szczuciński.

Ze Lwowa ewakuowano 40 dzieci z chorobami onkologicznymi. "Wśród nich były m.in. dzieci ze szpitala w Kijowie, który kilka dni wcześniej został ostrzelany przez Rosjan oraz mali pacjenci ze szpitala we Lwowie. Łącznie było to prawie 40 dzieci, chorych na białaczkę szpikową i limfatyczną. Najmłodsze z nich miało 37 dni" – powiedział Kukiz-Szczuciński, apelując jednocześnie o otwarcie korytarzy humanitarnych dla dzieci.

"Kolejki do granicy są gigantyczne. Nasz konwój był pilotowany przez służby ukraińskie. Dodatkowo na autokarze umieściliśmy napisy, że jadą w nim dzieci. Dzięki temu przejazd przebiegł sprawnie. Dzieci dobrze zniosły podróż. Kiedy przekroczyliśmy polsko-ukraińską granicę widać było łzy w ich oczach. Wiedziały, że są już bezpieczne, ale musiały opuścić swoją ojczyznę, nie wiadomo na jak długo" – dodał.

Reklama

W ramach misji ewakuowano łącznie ponad 100 osób, oprócz chorych dzieci także ich matki i rodzeństwo. Konwój przekroczył granicę we wtorek. W Polsce dzieci zostały rozlokowane w klinikach różnych szpitali specjalistycznych. Koordynacją tych działań zajmował się profesor Wojciech Młynarski, szef kliniki onkologii pediatrycznej z Łodzi. Kilkanaścioro dzieci została również przetransportowanych do szpitali w Niemczech.

Lekarz podkreślił, że ewakuacja nie byłaby możliwa, gdyby nie ogromne zaangażowania polskich dyplomatów - konsul generalnej Elizy Dzwonkiewicz i konsula Rafała Kocota. "Otrzymaliśmy bardzo duże wsparcie ze strony Ministerstwa Spraw Zagranicznych i polskiego konsulatu. Naszym dyplomatom należą się wielkie słowa uznania. Polska placówka dyplomatyczna jako jedyna nadal pracuje na miejscu i uczestniczy w ewakuacji ludności, w tym tych najsłabszych - dzieci chorych na nowotwory" – podkreślił.

Medyk zaznaczył, że we Lwowie na razie nie ma paniki, a miasto nie jest sparaliżowane. "Natomiast są alarmy przeciwlotnicze, ludzie mają aplikacje informujące o tym, że należy się udać do schronu, na razie są to alarmy ćwiczebne. Ludność przygotowuje się do potencjalnego ataku Rosjan. Jest obawa, że Rosjanie wkroczą do zachodniej Ukrainy od strony północnej, z Białorusi. Widać, że wokół Lwowa powstają umocnienia przeciwpancerne. Budowane są zapory, co wskazuje, że obrona miasta spodziewa się prawdopodobnie wojsk konwencjonalnych" – zaznaczył. "Na pewno jeszcze wrócę do Lwowa" – zapowiedział.