"Myślę, że to blef. Czym innym jest być zabójcą, czym innym samobójcą. Każde wykorzystanie broni jądrowej będzie oznaczało koniec nie tylko dla człowieka, który jej użyje, lecz i wszystkiego, co może być drogie w jego życiu" - stwierdził Zełenski.

"Agresja na Ukrainę to jasny sygnał dla całego świata: gwarancje nie działają, nawet jeśli podpisują je najpotężniejsi ludzie na świecie. Sama Rosja gwarantowała nam bezpieczeństwo, a teraz próbuje nas zniszczyć. Kto na świecie będzie teraz wierzył w moc traktatów, jeśli będzie się bał o swoje istnienie? Dlatego tylko ukaranie Rosji za inwazję na Ukrainę oraz wyzwolenie naszego terytorium to będzie rzeczywiste przywrócenie siły prawa międzynarodowego, a Zachód może to zrobić" - podkreślił ukraiński prezydent.

Zgodnie z Memorandum Budapeszteńskim Ukraina dobrowolnie zrezygnowała w 1994 roku z broni jądrowej, a Rosja, Wielka Brytania i USA zagwarantowały jej suwerenność.

Od 1991 roku Ukraina dysponowała trzecim co do wielkości arsenałem nuklearnym na świecie, ale nasz kraj utracił swój status nuklearny 2 czerwca 1996 roku - przypomniał Zełenski.

Reklama

Ukraina nigdy nie ogłosiła przywrócenia swego statusu nuklearnego, a dopiero w przededniu wybuchu wojny prezydent Zełenski powiedział 19 lutego, że gdyby gwarancji bezpieczeństwa nie było, to Ukraina miałaby prawo "uważać, że Memorandum Budapeszteńskie nie działa i wszystkie uzgodnienia z 1994 roku zostały zakwestionowane" - pisze "Die Zeit".

Putin wykorzystał tę wypowiedź, dodając rzekomą groźbę nuklearną ze strony Ukrainy do absurdalnych argumentów za uznaniem tzw. Ługańskiej Republiki Ludowej i tzw. Donieckiej Republiki Ludowej oraz rozpoczęciem wojny z Ukrainą, którą rosyjska propaganda nazywa "operacją specjalną".

Zełenski podkreślił, że wbrew Memorandum Budapeszteńskiemu Rosja od 2014 roku dokonuje agresji na Ukrainę okupując jej terytoria, a 24 lutego 2022 roku rozpoczęła inwazję militarną na wielką skalę. (PAP)