Kongresmeni Partii Demokratycznej, którzy odwiedzili Rzeszów, podkreślili, że jeśli doniesienia o użyciu przez Rosjan broni chemicznej się potwierdzą, reakcja sojuszników z NATO powinna być wspólna. Według informacji podanej w poniedziałek przez dowództwo broniącego Mariupola pułku Azow rosyjskie wojsko użyło przeciwko ukraińskim żołnierzom i cywilom w Mariupolu trującej substancji nieznanego pochodzenia, zrzuconej z bezzałogowego statku powietrznego.

"NATO i Stany Zjednoczone sprawdzają te doniesienia" – powiedział na wirtualnej konferencji prasowej Jason Crow z Kolorado. "Wiemy, że Rosja jest coraz bardziej sfrustrowana, że została zapędzona do narożnika, jej operacja nie idzie dobrze. Putin też jest coraz bardziej sfrustrowany brakiem postępów inwazji. rezultatem jego frustracji jest coraz brutalniejsza taktyka – oblężenia, zbrodnie wojenne, egzekucje, ostrzał cywilnych osiedli, stacji kolejowych" – dodał.

"Najpierw musimy się dowiedzieć, co się zdarzyło" – odpowiedział na pytanie, czy jeśli doniesienia broni chemicznej się potwierdzą, USA byłyby gotowe zmienić stanowisko w sprawie ustanowienia przez NATO strefy zakazu lotów nad Ukrainą. Dodał, że jeśli nastąpił atak z użyciem broni chemicznej, sojusznicy powinni uzgodnić odpowiedź. Zauważył, że "trudno będzie szybko ustalić, czy to był atak chemiczny, ponieważ Mariupol jest otoczony przez rosyjskie wojska".

Zaznaczył, że są "narzędzia, żeby pokazać, że atak chemiczny nie będzie tolerowany", gdyby informacje sie sprawdziły. W takim przypadku - dodał - "odpowiedź będzie międzynarodowa, nie tylko amerykańska, podobnie jak pomoc udzielana Ukrainie także przez UE i NATO". "Musimy uzgodnić z sojusznikami, jakiego rodzaju powinna być odpowiedź: wojskowa, ekonomiczna, cybernetyczna, dyplomatyczna czy kombinacja tych wszystkich narzędzi, gdyby doniesienia się potwierdziły" – mówił Crow.

Reklama

Przewodniczący delegacji Mike Quigley z Illinois podkreślił, że na Ukrainie jest dokonywane ludobójstwo, a "przerażające i nielegalne taktyki to oznaka słabości i tchórzostwa Putina", którego należy pociągnąć do odpowiedzialności za zbrodnie.

Peter Welch ze stanu Vermont zadeklarował niezmienne poparcie dla przekazywania Ukrainie broni. Zwrócił uwagę, że choć przenośne wyrzutnie Javelin i Stinger okazały się efektywne, Ukraińcy będą potrzebowali ciężkiego sprzętu, ponieważ w Donbasie w walkach weźmie udział więcej wojsk zmechanizowanych niż w okolicach Kijowa. "Musimy słuchać, o co proszą" – zaznaczył. Dodał, że najefektywniejsze wsparcie jakiego NATO może i powinna udzielić, polega na pomocy Ukrainie w ustanowieniu przez nią strefy zakazu lotów.

"Kwestia wojskowa – jakiej broni potrzebują – to jedno. Druga sprawa to – jeśli chodzi o ustanowienie no-fly zone - czy to może prowadzić do eskalacji i spowodować bezpośredni konflikt z Rosją" – dodał. Zaznaczył, że amerykańskie wojsko nie powinno bezpośrednio angażować się bezpośrednio w walkę z Rosjanami, ponieważ wywołałoby to dużo większy konflikt grożący wojną światową.

Welch podkreślił, że Kongres jest jednomyślny, jeśli chodzi o udzielanie Ukrainie pomocy wojskowej i humanitarnej oraz o sankcje wobec Rosji. Zauważył, że oprócz finansowania pomocy – co zapewnia Kongres – konieczne jest dostarczenie sprzętu do rąk ukraińskich żołnierzy. Wyraził uznanie dla rządu i wojska USA za koordynację działań logistycznych.

Sean Patrick Maloney z Nowego Jorku ocenił, że zwycięstwo Ukrainy to gwarancja, że Putin poniesie konsekwencje swoich działań. "Najważniejsza rzecz, którą możemy teraz zrobić to wspieranie naszych sojuszników i walki, którą prowadzą Ukraińcy, powinniśmy być przy nich" – powiedział. "To, czego Putin się boi najbardziej, to ludzie w jego własnym kraju; to, czego się bał na Ukrainie, to sukces słowiańskiej demokracji, niosącej zachodnie wartości wolności i gospodarczego wzrostu, nie mógł tego tolerować" – dodał.

Kongresmeni wyrazili uznanie dla Polski, do której przybyło 2,7 mln Ukraińców szukających schronienia przed wojną. Welch podkreślił, że większość z tych, którzy pozostali w Polsce, została przyjęta do prywatnych domów. Quigley zwrócił uwagę, że administracja prezydenta Joe Bidena zadeklarowała przyjęcie 100 tys. Ukraińców i nadanie im tymczasowego statusu chronionego.

"Myślę, że to dobry początek, bo wojna może trwać latami" – powiedział. Podkreślił, że traumatyczne przeżycia mają uchodźcy z wielu miejsc na całym świecie. "Nikt nie powinien być zmuszany do powrotu na terytorium ogarnięte wojną, musimy otworzyć drzwi przed wszystkimi, którzy mają do czynienia z takim samym kryzysem w swoim kraju" – podkreślił.