„Jest to strategiczna porażka Rosjan, ale ta decyzja była oczekiwana. Było to absolutnie logiczne z wojskowego punktu widzenia” – powiedział Horbacz.

Wyjaśnił, że zgrupowanie rosyjskie na zachodnim brzegu Dniepru w Chersoniu od wielu miesięcy odczuwało ogromne problemy z dostawami amunicji, paliwa i żywności dla żołnierzy. Przyczyną było zniszczenie przez ukraińską armię mostów przez Dniepr oraz atakowanie przepraw pontonowych i promowych przez tę rzekę.

„Te problemy by się nawarstwiły wraz z nadejściem zimy. Rosyjska armia miałaby jeszcze większe trudności z logistyką” – wskazał Horbacz.

Reklama

Zdaniem analityka odejście Rosjan z prawego brzegu Dniepru w Chersoniu sprawia, że pociski sił ukraińskich będą w stanie dosięgać celów na granicy z Krymem.

„Z wysokiego, prawego brzegu Dniepru ukraińskie Himarsy będą mogły uderzać w cele prawie do Przesmyku Perekopskiego (który łączy Półwysep Krymski z lądem), czyli sięgać do tras kolejowych i szosy, która prowadzi z Krymu na część kontynentalną” – podkreślił.

Przypomniał, że ukraińska armia intensywnie ostrzeliwuje inną, ważną dla Rosjan linię kolejową. Prowadzi ona przez okupowany Donieck i Wołnowachę.

„Ukraińskie wojska utrzymują kontrolę ogniową nad tą trasą. Od kilku tygodni trwają tam ciężkie walki i próby odparcia naszych wojsk. Oznacza to, że Rosjanie wycofują się z Chersonia, bo muszą przesunąć się do przodu właśnie tam, na wschodzie” – zaznaczył.

Kontrola nad Chersoniem oznacza także zmniejszenie ostrzałów położonego ok. 90 km na zachód Mikołajowa – dodał Horbacz. „Jeśli będziemy kontrolowali Chersoń i prawy brzeg Dniepru, to będzie mniej ostrzałów Mikołajowa” – powiedział.

Ekspert uważa, że po wycofaniu się Rosjan ukraińska armia powinna wkraczać do Chersonia z dużą ostrożnością. „Tutaj nieważna jest szybkość. Tutaj należy działać ostrożnie, bo choć jest tam ludność cywilna, która potrzebuje pomocy, Rosjanie pozostawili zaminowane budynki i inne pułapki” – ostrzegł Horbacz w rozmowie z PAP.

Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)