Po serii głośnych wybuchów, które słychać było w sobotę rano w centrum Kijowa, w mieście ogłoszono alarm bombowy i poproszono mieszkańców o przejście do schronów. Według władz Rosja zaatakowała obiekty infrastruktury cywilnej. Tuż po godz. 10 czasu polskiego alarm odwołano.
Wybuchy można było usłyszeć około godziny 9.30 czasu lokalnego (8.30 w Polsce). Dopiero po nich zabrzmiały syreny ostrzegające przed niebezpieczeństwem. Nie ma informacji o ofiarach. Władze ukraińskie zazwyczaj informują o nadchodzących rosyjskich atakach z dużym wyprzedzeniem.
W Kijowie doszło do ataku rakietowego na obiekty infrastruktury krytycznej – poinformował zastępca szefa kancelarii prezydenta Ukrainy Kyryło Tymoszenko. „Kijów. Atak rakietowy na obiekty infrastruktury krytycznej. Szczegóły są ustalane. Pozostańcie w schronach” – napisał w serwisie Telegram.
Urzędnik kancelarii Wołodymyra Zełenskiego poinformował następnie o uderzeniu pocisku rakietowego we wsi Kopyliw, 45 kilometrów na zachód od Kijowa. W wyniku ataku nikt nie ucierpiał, jednak fala wybuchowa powybijała szyby w domach prywatnych.
Mer Kijowa Witalij Kliczko poinformował natomiast o eksplozjach na lewym brzegu Dniepru. „Wybuchy w dzielnicy Dnieprowskiej. Wszystkie służby udają się na miejsce” – przekazał na Telegramie.
Kliczko przekazał później, że odłamki rosyjskiej rakiety spadły na niezamieszkałe terytorium dzielnicy Hołosijiw.
Alarm bombowy, ogłoszony w godzinach porannych w Kijowie, objął następnie obwód kijowski oraz obwody: czernihowski, sumski, połtawski, czerkaski i kirowohradzki.
Użytkownicy sieci społecznościowych przekazywali informacje o aktywności ukraińskiego lotnictwa nad stolicą.
Zazwyczaj dobrze poinformowany mer Mikołajowa na południu Ukrainy Witalij Kim uprzedził natomiast, że z rosyjskich lotnisk wystartowało 17 samolotów Tu. „17 Tu w powietrzu” – napisał. Media wyjaśniają, że mogą to być bombowce Tu-95.