Rosyjskie drony nad Polską
„Po zdarzeniu z udziałem dronów Warszawa nie chce być już naiwna w sprawie polityki wobec Ukrainy. Pomoc - tak, ale odtąd pod jasnymi warunkami i z korzyścią dla niej samej” - napisał berliński dziennik „BZ”. Podkreślił, że Polska nie chce już prezentować się jako „naiwny wzorowy uczeń w licznych kwestiach dotyczących Ukrainy – ani wobec Moskwy, ani wobec zachodnich sojuszników”.
Gazeta przypomniała, że premier Donald Tusk opowiada się za kluczową rolą Polski w procesie odbudowy Ukrainy, m.in. poprzez inwestycje. Dotychczas zwracano uwagę na ogromne koszty Polski związane ze wsparciem wojskowym i humanitarnym, teraz Polska chce czerpać korzyści z projektów związanych z odbudową - wskazała „BZ”.
Postawa Polski prowadzi do napięć z zachodnimi partnerami
Zdaniem dziennika nowa postawa Polski prowadzi do napięć z zachodnimi partnerami. „Prezydent USA Donald Trump – o którym mówi się, że ma doskonałe stosunki z prawicowo-konserwatywnym prezydentem (Karolem) Nawrockim, ale chłodne relacje z liberalno-konserwatywnym Tuskiem – oświadczył niedawno, że nie będzie bronił wszystkich i poprze sankcje wobec Moskwy tylko pod ściśle określonymi warunkami” - podkreśliła gazeta.
„Warszawa nie chce już akceptować sytuacji, w której inni zbierają polityczne laury i (dostają) kontrakty gospodarcze, podczas gdy na Polsce spoczywa główny ciężar solidarności z Ukrainą” - dodała.
Sygnał alarmowy dla Warszawy
„BZ” określiła naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony jako „sygnał alarmowy dla wielu w Warszawie”. Dziennik przypomniał, że polskie władze opowiadają się za lepszym przygotowaniem na podobne scenariusze w przyszłości.
Zdaniem berlińskiej gazety umożliwienie NATO przechwytywania rosyjskich dronów nad terytorium Ukrainy stworzyłoby wyraźny precedens. „NATO po raz pierwszy interweniowałoby bezpośrednio w ukraińskiej przestrzeni powietrznej, co dla Moskwy byłoby kolejnym krokiem w kierunku pełnej eskalacji konfliktu” - zauważyła „Berliner Zeitung”.