Detonacja w nocy ze środy na czwartek

Z cytowanego komunikatu MAEA wynika, że do zdarzenia doszło w nocy ze środy na czwartek, kiedy to „zestrzelono i zdetonowano drona w odległości ok. 800 metrów od terenu Południowoukraińskiej Elektrowni Jądrowej”.

Siłownia ta znajduje się ok. 80 km na północ od miasta Mikołajów na południu Ukrainy. Jest jedną z trzech czynnych elektrowni jądrowych w kraju, a jej trzy reaktory pracują obecnie z pełną mocą.

22 drony w strefie monitoringu

Elektrownia przekazała, że w strefie monitoringu zaobserwowano łącznie 22 drony, których część zbliżyła się na odległość 0,5 km od obiektu. Po eksplozji jednego z nich członkowie obecnego na miejscu zespołu MAEA widzieli miejsce upadku bezzałogowca, gdzie powstał lej o powierzchni 4 m kw. i głębokości około 1 metra.

Odłamki uszkodziły pobliskie metalowe konstrukcje i wybiły szyby w zaparkowanych samochodach. Uszkodzona została także regionalna linia energetyczna 150 kV, jednak nie była ona podłączona do elektrowni, a bezpieczeństwo nuklearne i ochrona obiektu nie zostały naruszone. Nie ma informacji o ofiarach” – zaznaczyła MAEA.

MAEA: Następnym razem możemy nie mieć tyle szczęścia

„Po raz kolejny drony latają zbyt blisko elektrowni jądrowych, narażając bezpieczeństwo nuklearne. Na szczęście tym razem nie doszło do uszkodzeń samej elektrowni. Następnym razem możemy nie mieć tyle szczęścia” – powiedział dyrektor generalny MAEA Rafael Grossi, apelując do Rosji i Ukrainy o maksymalną powściągliwość militarną w rejonie obiektów jądrowych.

W komunikacie MAEA podkreślono, że dron eksplodował w pobliżu Południowoukraińskiej Elektrowni Jądrowej ok. 30 godzin po tym, jak po raz 10. zajęta przez wojska rosyjskie Zaporoska Elektrownia Jądrowa w Enerhodarze, całkowicie straciła zasilanie zewnętrzne. Obecnie ta największa siłownia atomowa w Europie zasilana jest przez generatory awaryjne.

Z Kijowa Jarosław Junko