Komentując w sobotę niemiecko-francuski plan reform UE, "Sueddeutsche Zeitung" nalega, by opieszały dotąd Berlin w pełni zaangażował się we francuskie propozycje zmian, "Die Welt" apeluje zaś do władz o włączenie w ten proces innych krajów Unii, w tym Polski.

Niedługo minie rok od wyboru na prezydenta Francji Emmanuela Macrona, który obiecał zreformowanie wraz z Niemcami Unii Europejskiej dla dobra jej obywateli, jednak z Berlina otrzymywał dotąd tylko "wyszukane komplementy" - ocenia "Sueddeutsche Zeitung".

Niemieckie władze najpierw zajęte były kampanią przed wyborami parlamentarnymi, w której "dziwnym trafem UE nie grała żadnej roli", później przez blisko sześć miesięcy trwało formowanie rządu, "a teraz z Berlina dochodzą głosy, że nowy gabinet musi się najpierw wdrożyć do pracy" - dodaje. Zdaniem "SZ" skazywanie Macrona na czekanie w sprawie reform jest nieodpowiedzialne.

Gazeta przestrzega niemiecką kanclerz Angelę Merkel przed prowadzeniem ograniczonej polityki europejskiej, oceniając, że w reakcji na swoje propozycje reform "Macron dotychczas słyszał z Berlina w zasadzie tyle: +za drogo, nie do zrobienia+".

Apelując do władz w Berlinie o szersze spojrzenie i przekonując, że "już Helmut Kohl pokazał, że wspaniałomyślność w Europie opłaca się Niemcom najbardziej", "SZ" zastrzega, że to na Merkel i Macronie spoczywa odpowiedzialność za powiązanie większego finansowania na rzecz UE z solidarnością i poczuciem odpowiedzialności za Unię. "Ponadto muszą oni dążyć do stworzenia europejskiej armii, dostosowania systemów podatkowych i stworzenia lepszego systemu azylowego" - dodaje gazeta.

Reklama

Tymczasem "Die Welt" w komentarzu przestrzega przed "ślepym podążaniem za Macronem". "Dzięki błyskotliwej prezentacji i klarownym propozycjom Macron zdołał przedstawić się jako +nadeuropejczyk+ (...). Dlaczego jednak Niemcy miałyby podążać za francuskim prezydentem, którego poparły dotychczas przede wszystkim państwa południowej Europy z ich tradycjami etatyzmu?" - pyta publicysta gazety Klaus Geiger.

"Także po Brexicie w UE pozostanie wiele krajów wyznających tradycję gospodarczej swobody, konkurencji i budżetowej odpowiedzialności. Jest cała grupa państw UE, które nie są zainteresowane towarzyszeniem Francuzom na drodze przymusowej wspólnoty budżetowej. Są to Austria, Holandia, kraje skandynawskie i bałtyckie oraz państwa Europy Wschodniej, przede wszystkim Polska" - podkreśla.

"Nie tylko w Paryżu, ale także w Warszawie tkwi klucz do przyszłości Europy. Wiadomo, że za rządów Macrona Francja doświadcza przebudzenia. Mniej powszechnie wiadomo, że zmienia się także Polska" - dodaje komentator. Jak ocenia, rząd Mateusza Morawieckiego "przedstawia się jako bardziej koncyliacyjny" od poprzedniego i w jego interesie leży konstruktywny udział w Unii Europejskiej XXI wieku, to zaś będzie możliwe tylko wtedy, gdy (Polska) powróci nareszcie do przestrzegania unijnych wartości".

"Jest to więc dobry czas na to, by przekonać Polskę, wyrwać ją z jej izolacji po to, by nie przestała się liczyć w UE Merkel i Macrona. Ani Polska, ani Niemcy nie chcą, by Unia stała się stroniącym od konkurencji klubem euro" - zaznacza "Die Welt". Jak dodaje, zaplanowana na poniedziałek podróż Merkel do Polski "to także dobra tradycja".

>>> Polecamy: Chiny chcą statusu mocarstwa, ale nie w stylu amerykańskim