"Od tego listu (Jensa) Spahna rozpoczęła się katastrofa szczepionkowa w UE" - pisze "Bild", odnosząc się do listu napisanego przez czterech ministrów do przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. "(Angela) Merkel i von der Leyen wezwały ministra zdrowia do scedowania mandatu w sprawie szczepionek na UE" - twierdzi gazeta.

Cztery kraje - Niemcy, Włochy, Francja i Holandia - zawarły wiosną sojusz w celu zapewnienia wystarczającej liczby szczepionek dla krajów UE. Jednak nieco później Komisja Europejska rozpoczęła samodzielne planowanie zakupu szczepionki.

"Niestety, równoległe działania sojuszu wzbudziły niepokój" - napisali czterej ministrowie zdrowia w czerwcu ubiegłego roku. "W związku z tym uznaliśmy, że byłoby celowe, gdyby Komisja objęła przewodnictwo w tym procesie. Zgadzamy się, że najważniejsza jest szybkość. Dlatego uważamy, że rozsądne jest, aby Komisja przejęła inicjatywę w tym procesie. Oczywiście nadal oferujemy nasze wsparcie i wiedzę" - skonstatowali.

Jak podaje "Bild”, list miał powstać z inicjatywy kanclerz Merkel. Podobno minister zdrowia Spahn był początkowo sceptyczny, czy UE może wystarczająco szybko otrzymać wymaganą liczbę szczepionki.

Reklama

Z informacji gazety wynika, że "zarówno dla kanclerz Angeli Merkel, jak i dla von der Leyen ważne było, aby list Spahna i jego współpracowników został napisany możliwie najbardziej ulegle".

"Merkel chciała oddać zakup szczepionek w ręce UE jako wielki gest" - pisze dziennik.

"W wyniku tego UE nie zdołała zapewnić na czas wystarczającej liczby szczepionek dla wszystkich Europejczyków" - uważa "Bild".

Według informacji tabloidu czterej ministrowie już w czerwcu 2020 r. mieli ogromne wątpliwości, czy UE zdoła na czas zdobyć wystarczającą liczbę szczepionek, ale zostali wezwani przez swoich szefów rządów - w Niemczech przez kanclerz Merkel - do wszczęcia procedury scedowania sprawy na UE.

"W liście nie ma mowy o negocjowaniu dobrych cen szczepionki, ani nawet zapobieganiu +nacjonalizmowi szczepionkowemu+. Gdy projekt trafił do UE, te względy - wbrew temu, co jest obecnie przekazywane - najwyraźniej nie odgrywały żadnej roli" - pisze dziennik.

Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)