Prezydent Rosji Władimir Putin podpisał w poniedziałek ustawę, która umożliwia mu ubieganie się o dwie kolejne kadencje prezydenckie po upłynięciu obecnej w 2024 roku. Zgodnie z tą zmianą osoby, które pełniły urząd prezydenta w momencie przyjęcia nowelizacji, liczba kadencji prezydenckich zaczyna być liczona od nowa. Oznacza to, że Putin będzie mógł startować w następnych wyborach i w rezultacie pozostać na stanowisku do 2036 roku.

Dziennik „Le Monde” zwraca uwagę, że "kneblując" opozycję i media, Putin wyeliminował wszelką realną konkurencję polityczną.

Wiek ma znaczenie

Politolog Lucas Aubin w wywiadzie dla dziennika „20 Minutes” zauważa, że zużycie władzy powoduje, iż o prezydencie mówi się „dziadek Putin”. Towarzyszy temu – jak twierdzi ekspert – „rezygnacja połączona z akceptacją: Rosjanie zrozumieli, że Putin to swego rodzaju car, który pozostanie przy sterze do ostatniego tchnienia”.

Reklama

Zdaniem Aubina putinowska partia Jedna Rosja, która „zwycięstwa wyborcze ma zapewnione (jeszcze) przed głosowaniem”, ma problem z przyciągnięciem ludzi do głosowania, a prezydentowi zależy na frekwencji. Rzecz w tym, że „większość młodzieży w ogóle nie interesuje się Putinem, i ta obojętność i brak zainteresowania mogą okazać się niebezpieczne” – tłumaczy politolog.

Moskiewski korespondent dziennika „Le Figaro” wyraża opinię, że „nauczony starczym staczaniem się Breżniewa, Andropowa i Czernienki, Władimir Putin nie zamierza być prezydentem przez sześć kadencji”. Według dziennikarza pragnie on jednak „być panem zegara”, gdyż chodzi mu o „utrzymanie niepewności co do daty swojego ustąpienia”.

Wola narodu

Podobnie wypowiadają się i inni komentatorzy, wskazując, że zgodnie z sondażami 63 proc. Rosjan popiera prezydenturę Putina.

Publicysta Eric Zemmour powiedział w telewizji C-News, cytując Abrahama Lincolna, że „demokracja to władza narodu, poprzez naród, dla narodu". "Jeśli naród chce, by Putin był u władzy 30 czy 40 lat, to ma do tego prawo” - dodał. Zdaniem publicysty prawdą jest, że Putin ogranicza prawa opozycji, i można dyskutować nad jego stosunkiem do wolności prasy, ale naród na niego głosuje i nawet najbardziej nieprzyjaźni Putinowi obserwatorzy przyznają, że ma on większość w wyborach.

„Rosjanie nie stracili poczucia patriotyzmu i bycia narodem, co stało się z Francuzami. Pamiętać trzeba, że po katastrofach władzy Gorbaczowa, który pozwolił na zrujnowanie ZSRR, i Jelcyna, notorycznego alkoholika, który ośmieszał kraj w oczach świata, Putin przywrócił szacunek dla Rosji” – ocenił Zemmour.

„Myślę, że stabilność to atut dla instytucji i narodów, przydałaby się narodowi francuskiemu. I co ciekawe, kiedy w Niemczech pani (kanclerz Angela) Merkel pozostaje przy władzy przez 15 lat, we Francji wszyscy są zachwyceni. Ale nie chcieliby tego w Paryżu i nie podoba im się to w Moskwie” - powiedział publicysta.

Powrót do pierwszej ligi

Politolog i komentator Renaud Girard ocenił z kolei, że „Putin chce pozostać w historii Rosji w tym samym szeregu co Katarzyna Wielka, Aleksander I, Aleksander II i Stalin – carowie, którzy umierając zostawili Rosję potężniejszą niż była, gdy stawali na jej czele”.

„Władca Kremla przywrócił Rosji światowe wpływy. Na Śr. Wsch. jest najbardziej szanowanym przywódcą” - napisał komentator, wskazując, że jedyną daleką ekspedycją militarną podjętą przez Rosję pod jego przywództwem była interwencja w Syrii, „by Damaszek nie wpadł w ręce dżihadystów". "(Putin) ośmiela się nawet frontalnie przeciwstawić Ameryce, jak to zrobił na Ukrainie i w Syrii” - dodał.

Girard wyraził zrozumienie dla „głębokiego rozczarowania Zachodem”, jakie jego zdaniem odczuwa Putin. „Odrzuca on przychodzące z Zachodu idee rewolucjonizujące prawo cywilne i prawo międzynarodowe: teorię gender i obowiązek ingerencji (humanitarnej - PAP). Stracił podziw dla Europy, którą ocenia jako moralnie dekadencką, antychrześcijańską, przeżartą przez islamską imigrację i dyplomatycznie podporządkowaną Ameryce” - ocenił.