"Spodziewam się, że w końcu wszystkie państwa ratyfikują ustawy. Początkowo niechętna funduszowi Odbudowy i Zwiększania Odporności (RRF) "oszczędna czwórka" - Austria, Dania, Holandia i Szwecja - wynegocjowała już specjalne warunki dla siebie. Sprawę komplikowały Niemcy, gdzie co prawda Bundestag i Bundesrat uchwaliły odpowiednią ustawę, ale skarga złożona do Federalnego Trybunału Konstytucyjnego zatrzymała ratyfikację przez prezydenta. Inicjatorzy wniosku argumentowali, że RRF może naruszać suwerenność fiskalną Niemiec. W środę trybunał w Karlsruhe odrzucił jednak skargę uznając, że nie można stwierdzić wysokiego prawdopodobieństwa naruszenia konstytucji" - mówi w rozmowie z PAP ekonomista.

"W Niemczech usunięto przeszkody prawne. Również na stronie internetowej Komisji Europejskiej ogłoszono gotowość do zaciągania długów. Dlatego spodziewałem się, że wkrótce nastąpią pierwsze wypłaty z funduszu RRF" - przewiduje.

Pytany, w jakim stopniu fundusz pomoże gospodarce UE, zaznacza, że w krótkim okresie, kiedy słabe gospodarczo Południe strefy euro otrzyma pomocną dłoń, napędzi to koniunkturę w całej Unii Europejskiej.

"We Włoszech premier Mario Draghi przygotowuje obecnie kraj na przyjęcie ogromnych zastrzyków finansowych z UE. W średnim okresie spodziewam się jednak negatywnego wpływu na wzrost. Na południu zwiększy się zależność od transferów z Brukseli, co dodatkowo osłabi dynamikę gospodarczą. Siła nabywcza na Północy ulegnie osłabieniu, co odbije się negatywnie również na tamtejszym wzroście" - ostrzega Gunther Schnabl, który jest obecnie dyrektorem Instytutu Polityki Gospodarczej na uniwersytecie w Lipsku.

Reklama

Zwraca uwagę, że nowością w funduszu odbudowy jest to, że UE może sama zaciągać długi, a także powinna je spłacać. Jednak UE nie posiada jeszcze żadnych własnych znaczących źródeł dochodu.

"Można zatem zapytać, czy UE w ogóle spłaci zadłużenie. Można sobie wyobrazić, że duża część papierów wartościowych wyemitowanych przez UE zostanie kupiona przez EBC i pozostanie w jego bilansie. W drugim etapie mogą one zostać zdewaluowane przez inflację lub umorzenie. Ponieważ dług publiczny w większości krajów UE nadal rośnie, staje się to coraz bardziej prawdopodobne" - przewiduje były doradca EBC.

Niemniej, konieczność spłaty długów mogłaby stanowić dla UE poważny argument w dyskusji o tym, czy powinna ona mieć prawo do nakładania własnych podatków. Obecnie takiego prawa nie ma. Zdaniem Schnabla jest jednak całkiem możliwe, że KE będzie domagać się, żeby np. wpływy z podatku od plastiku czy pewna część podatku VAT trafiały do jej kasy.

"Jednak podatki są zawsze niepopularne. Dlatego uważam, że bardziej prawdopodobne jest, że w przyszłości uruchomione zostaną dalsze programy zadłużenia UE, a obligacje będzie kupował głównie EBC. Obecnie podkreśla się, że pożyczka UE jest jednorazowa. Ale nic nie jest tak trwałe, jak tymczasowa interwencja państwa" - puentuje ekspert.