Komisja Europejska zdecydowała we wtorek, że zwróci się do Trybunału Sprawiedliwości UE o nałożenie kar finansowych na Polskę za nieprzestrzeganie decyzji ws. środków tymczasowych z 14 lipca, dotyczących Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Poinformowała też, iż rozpoczęto wobec Polski procedurę naruszenia prawa UE za niepodjęcie niezbędnych środków w celu pełnego wykonania wyroku TSUE stwierdzającego, że polskie prawo w zakresie systemu dyscyplinarnego sędziów jest niezgodne z prawem unijnym.

Do sprawy odnieśli się na konferencji prasowej w Sejmie posłowie Lewicy: Krzysztof Śmiszek i Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. "Mamy do czynienia z sytuacją bez precedensu, w której rząd kraju członkowskiego UE nie wykonuje orzeczeń, postanowień TSUE, w sposób świadomy i celowy" - stwierdził Śmiszek. Podkreślił, że było wiele okazji, by to postanowienie wykonać.

"Mamy dziś do czynienia z zagrożeniem, że w ciągu kilku najbliższych tygodni Polska będzie musiała zapłacić gigantyczne kary, i to kary dzienne, które mogą sięgać kilku milionów euro za każdy dzień zwłoki w wykonaniu postanowień TSUE. Dziś to Polska - Polki i Polacy - stają się zakładnikami w wojnie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego ze Zbigniewem Ziobrą, bo to Ziobro blokuje zreformowanie sądownictwa dyscyplinarnego wobec sędziów" - powiedział Śmiszek.

Zaznaczył, że TSUE stwierdził, że Izba Dyscyplinarna SN w obecnej formie nie jest sądem i wydał zalecenia, które - jego zdaniem - każdy przytomny rząd powinien wziąć pod rozwagę, a następnie zrealizować. Tymczasem - mówił poseł - polski rząd odpowiedział "lejąc wodę". "KE nie kupiła tego kitu, dobrze wie, że mgliste zapowiedzi to nie wykonanie wyroku" - ocenił.

Reklama

Podkreślił, że z tej sytuacji "wynikają gigantyczne kary, które grożą Polkom i Polakom".

Dziemianowicz-Bąk podkreślała, że Lewica chce, by Polska mogła korzystać ze środków unijnych i stoi po stronie Polaków, podczas gdy prezes PiS "woli stać po stronie szeryfa Ziobry, zamiast obywateli". Jej zdaniem "Polki i Polacy zapłacą rachunek za brykanie Zbigniewa Ziobry i za to, że prezes Kaczyński nie ma odwagi, by postawić się swojemu koalicjantowi".

Posłanka mówiła, że KE nie podejmuje decyzji na podstawie wywiadów prasowych prezesa PiS, w których zapowiada zmiany w sądownictwie, tylko na podstawie czynów.

Oświadczyła, że Lewica domaga się niezwłocznego procedowania w Sejmie projektu dotyczącego likwidacji Izby Dyscyplinarnej SN, bo - jak oceniła - tylko w taki sposób można uchronić Polskę i jej obywateli przed utratą gigantycznych środków finansowych. Podkreślała, że kwoty kar są "horrendalne". "Nie odczują tego za pewne premier Morawiecki i Ziobro, ale Polska to nie prywatny folwark tych panów" - stwierdziła.

Śmiszek uzupełniał, że wykonanie decyzji TSUE musi być przeprowadzone w sposób pełny, a to, że "ktoś zostanie przeniesiony do innej izby" Sądu Najwyższego, podczas gdy sędzią tak naprawdę nie jest, nie załatwi sprawy. Podkreślał, że chodzi o prawdziwą likwidację "instrumentu represji wobec sędziów, jakim jest Izba Dyscyplinarna SN".

W połowie lipca Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł, że system odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów w Polsce nie jest zgodny z prawem UE. TSUE zobowiązał też Polskę do zawieszenia stosowania przepisów dotyczących w szczególności uprawnień Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, powołanej do prowadzenia postępowań o charakterze dyscyplinarnym wobec sędziów, prokuratorów i przedstawicieli innych zawodów prawniczych na mocy zmian w ustawie o SN z 2017 r. W lipcu polski Trybunał Konstytucyjny orzekł z kolei, że przepis Traktatu o UE, na podstawie którego TSUE zobowiązuje państwa członkowie do stosowania środków tymczasowych w sprawie sądownictwa, jest niezgodny z polską konstytucją.

5 sierpnia I prezes SN Małgorzata Manowska wydała dwa zarządzenia ograniczające działalność Izby Dyscyplinarnej w związku z wyrokiem TSUE z 15 lipca. Zgodnie z decyzją I prezes SN, sprawy dyscyplinarne oraz immunitetowe sędziów trafiają do sekretariatu I prezesa SN, w którym mają być przechowywane na okres obowiązywania zarządzenia. O biegu spraw, które już są w Izbie Dyscyplinarnej, zadecyduje jej prezes lub skład, do którego zostały przydzielone. W przypadku spraw dyscyplinarnych - jak wskazano w zarządzeniach - przepisy mają być stosowane "do czasu wprowadzenia do polskiego systemu prawnego rozwiązań legislacyjnych umożliwiających efektywne funkcjonowanie systemu odpowiedzialności zawodowej sędziów w Rzeczypospolitej Polskiej", jednak nie dłużej niż do 15 listopada tego roku.

Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro uznał wydanie przez I prezes Sądu Najwyższego zarządzeń za działanie sprzeczne z polskim prawem.

Wicepremier, prezes PiS Jarosław Kaczyński w późniejszym wywiadzie dla PAP poinformował, że Izba Dyscyplinarna SN w obecnej postaci zostanie zlikwidowana. "Zlikwidujemy Izbę Dyscyplinarną w tej postaci, w jakiej funkcjonuje ona obecnie i w ten sposób zniknie przedmiot sporu" - poinformował prezes PiS. Kaczyński zapowiedział, że pierwsze propozycje dotyczące Izby Dyscyplinarnej pojawią się we wrześniu i będą to projekty rządowe. Jak wyjaśnił, "chodzi o konkretny kształt Izby Dyscyplinarnej, ale to nie oznacza, że ta Izba nie będzie funkcjonować w żadnej postaci".

Również premier Mateusz Morawiecki kilkukrotnie wyrażał dezaprobatę wobec funkcjonowania Izby Dyscyplinarnej.