Eksperci najważniejszego brytyjskiego i jednego z najważniejszych na świecie think-tanków zajmujących się badaniem stosunków międzynarodowych - Stefan Auer, Pepijn Bergsen i Hans Kundnani - przypominają, że orzeczenie polskiego Trybunału Konstytucyjnego wywołuje wiele dyskusji, a środowiska i politycy nastawieni "euroentuzjastycznie" domagają się od Brukseli podjęcia wobec Warszawy "twardych kroków" - w przeciwnym wypadku, Unii ma grozić zawalenie się porządku prawnego.

"Pogląd ten pomija jednak długoterminową zmianę w UE. Zarówno sprawa niemiecka, jak i polska ilustrują jeden z fundamentalnych konfliktów w systemie prawnym Unii tlących się od dziesięcioleci. Coraz bardziej otwarcie kwestionuje się – nawet po opuszczeniu UE przez Wielką Brytanię – ideę Wspólnoty jako de facto federacji, w której niewybierane instytucje, takie jak TSUE, mają ostateczny głos na temat jakości demokracji w państwach członkowskich" - podkreślają autorzy.

Zwracają oni uwagę, że historycznie, idea "integracji poprzez prawo" miała kluczowe znaczenie dla projektu europejskiego; TSUE zaś był najważniejszym narzędziem realizacji tej idei.

"Zwykle (Trybunał) korzystał z tego, co Erik Stein (amerykański naukowiec zajmujący się konstytucjonalizmem europejskim) nazwał +dobrotliwym lekceważeniem ze strony rządów i mediów+. Nawet gdy integracja europejska w formie traktatów utknęła w martwym punkcie w latach 60. i 70., +integracja sądownicza+ za pośrednictwem TSUE trwała nadal, w tym poprzez jego godną uwagi decyzję z 1964 r., że prawo UE jest nadrzędne wobec krajowego" - czytamy w analizie Chatham House.

Reklama

"To samozwańcze uwłasnowolnienie się TSUE, którą inny znawca europejskiego konstytucjonalizmu Joseph Weiler nazywa +cichą rewolucją+, było możliwe, ponieważ w państwach członkowskich istniał +permisywny konsensus+, pozwalający na kontynuację integracji systemów wymiaru sprawiedliwości właściwie bez kwestionowania. Ale teraz to się zmieniło, ponieważ zarówno politycy, jak i sądy krajowe są bardziej skłonne kwestionować to, co postrzegają jako nadużycie (...)" - dodają eksperci.

Zwracają oni szczególną uwagę, że spór o prymat prawa europejskiego nad krajowym stał się jednym z ważnych tematów kampanii wyborczej we Francji, gdzie np. Michel Barnier, były unijny negocjator ds. Brexitu, "który regularnie pouczał Wielką Brytanię o świętości unijnego porządku prawnego", wezwał Francję do odzyskania "suwerenności prawnej" i uwolnienia się spod wyroków TSUE.

"To nie obecny polski rząd, ale narody Francji i Holandii zablokowały próbę jednoznacznej konstytucjonalizacji UE w referendum (...) Podczas gdy traktat konstytucyjny +skodyfikowałby doktrynę supremacji prawnej UE+, przepis ten został usunięty z traktatu lizbońskiego, co ponownie wskazuje, że konsensus co do supremacji prawnej UE nie jest tak silny, jak się często twierdzi" - oceniają Auer, Bergsen i Kundnani.

"Jeśli rewolucja wywołana integracją sądowniczą była cicha, to kontrrewolucja jest głośna i nie można już dłużej udawać, że jej nie ma, jak chcieliby niektórzy euroentuzjaści" - konkludują eksperci.