Premier Mateusz Morawiecki będzie mógł liczyć na poparcie Niemiec w obliczu kryzysu na granicy z Białorusią. Takie zapewnienie otrzymał od ustępującej kanclerz Angeli Merkel podczas czwartkowej wizyty w Berlinie. Z pewnością zdania nie zmieni także jej następca Olaf Scholz, który wkrótce zasiądzie w fotelu kanclerskim, a z którym również spotkał się szef polskiego rządu.
Równolegle trwają prace nad kolejnymi sankcjami wymierzonymi w Alaksandra Łukaszenkę. Na liście tym razem ma się znaleźć około 30 osób i podmiotów zaangażowanych w wywołanie kryzysu na granicy, w tym białoruski minister spraw zagranicznych Uładzimir Makiej oraz linie lotnicze Bieławia. Jak jednak donosił Reuters, Niemcy znalazły się w grupie krajów, które optowały za tym, by wyłączyć białoruskiego przewoźnika, bo ten w obawie przed sankcjami właśnie przestał transportować do Mińska obcokrajowców z Bliskiego Wschodu. Morawiecki przekonywał w Berlinie do obostrzeń i jako opcję na przyszłość wskazał zablokowanie przewozu towarów między Polską a Białorusią.
CAŁY TEKST W PONIEDZIAŁKOWYM WYDANIU DGP I NA E-DGP