Upubliczniona w ubiegłym tygodniu umowa koalicyjna pomiędzy socjaldemokratami, liberałami i zielonymi szczegółowo opisuje, w którym kierunku będzie podążał nowy rząd kanclerza Olafa Scholza. Rozdział siódmy mówiący o niemieckiej odpowiedzialności za świat i Europę zajmuje się m.in. kwestiami bezpieczeństwa. W ostatnich tygodniach wielu analityków i komentatorów zastanawiało się, czy nowy rząd w Berlinie nie zdecyduje się na wyjście z programu NATO Nuclear Sharing, w ramach którego niestrategiczna broń jądrowa USA trzymana jest w bazie lotniczej w Büchel, gdzie stacjonują zdolne do jej przenoszenia niemieckie samoloty Tornado. Jeszcze niedawno rezygnacji z udziału w programie domagała się część polityków np. socjaldemokracji. – Niemcy dalej będą w Nuclear Sharing, ale pojawiają się mocne akcenty rozbrojeniowe i chęć przystąpienia do potępionego przez NATO Traktatu o zakazie broni jądrowej. To się sojusznikom, którzy posiadają broń jądrową, jak USA, Francja czy Wielka Brytania, nie spodoba – tłumaczy Justyna Gotkowska, analityczka ds. bezpieczeństwa w Ośrodku Studiów Wschodnich.