Silvio Berlusconi to mający obecnie 86 lat były trzykrotny premier Włoch i do niedawna eurodeputowany. Mandat na posła Parlamentu Europejskiego zdobył w 2019 roku. Zasiadał tam w EPP - Europejskiej Partii Ludowej, do której z Polski należą politycy PO, a której przewodniczącym był do niedawna Donald Tusk. Obecnie, po wrześniowych wyborach Berlusconi został włoskim senatorem.

Słowa, atakujące prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego i w obronie Władimira Putina zostały rozpowszechnione w przeddzień rozpoczęcia konsultacji w sprawie powołania nowego rządu centroprawicy, z Forza Italia jako koalicjantem.

Media zgodnie podkreślają, że sprawa ta utrudnia powołanie gabinetu, na czele którego ma stanąć Giorgia Meloni, liderka konserwatywnego ugrupowania Bracia Włosi.

Na nic nie zdają się tłumaczenia Berlusconiego, który w czwartek wieczorem zadzwonił do dziennikarza programu informacyjnego w swojej telewizji Mediaset.

Reklama

Najpierw konsternację wywołały słowa byłego premiera, który w pierwszym ujawnionym fragmencie przyznał, że odnowił kontakty z prezydentem Rosji i określił się jako jeden z jego przyjaciół.

"Podarował mi 20 butelek wódki na urodziny" 29 września - wyjawił Silvio Berlusconi parlamentarzystom. Dodał, że odwdzięczył mu się skrzynką wina Lambrusco.

Następnie do włoskich mediów dotarła dalsza część słów lidera Forza Italia, który przedstawił własną wizję wojny na Ukrainie i ocenę Zełenskiego.

"W 2014 roku w Mińsku na Białorusi podpisano porozumienie o pokoju między Ukrainą i dwiema nowo uznanymi republikami w Donbasie z zobowiązaniem, że żadna ze stron nie zaatakuje drugiej. Ukraina posłała do diabła ten traktat rok później i zaczyna atakować granice dwóch republik. W obu są ofiary wśród żołnierzy, mówią mi między 5 a tysiącami" - stwierdził.

Następnie polityk i magnat medialny oświadczył, że władze Ukrainy trzykrotnie zwiększyły liczbę ataków na dwie republiki, które - według rekonstrukcji Berlusconiego - wysłały swoich przedstawicieli na rozmowy z Putinem; ci zaś mieli poprosić: "broń nas".

Putin "jest przeciwny wszelkiej inicjatywie, opiera się, spotyka się z naciskiem ze strony całej Rosji. I wtedy postanawia rozpocząć operację specjalną; wojska miały wkroczyć na Ukrainę, w ciągu tygodnia dotrzeć do Kijowa, obalić pracujący rząd i ustanowić nowy, już wybrany przez mniejszość ukraińską" - mówił były premier.

Według jego rekonstrukcji wojska rosyjskie, które weszły na Ukrainę "stanęły w obliczu oporu ze strony Ukraińców, którzy od trzeciego dnia zaczęli otrzymywać pieniądze i broń z Zachodu".

Mówiąc o Zełenskim stwierdził zaś "zapomnijmy o nim".

W czwartek wieczorem Berlusconi zadzwonił do studia swojej telewizji Mediaset i wyjaśnił, że jego słowa były "wyrazem zaniepokojenia" stanem relacji między Rosją, Europą i Zachodem i zostały wyjęte z "szerszego kontekstu".

Z Rzymu Sylwia Wysocka(PAP)

sw/

Silvio Berlusconi attacca Zelensky e torna a terremotare la politica italiana: la seconda puntata del suo audio registrato alla riunione con i deputati azzurri provoca un effetto ancora più scioccante rispetto a ieri: oltre a parlare della sua amicizia con Putin, tra regali e "lettere dolcissime", stavolta l'ex premier critica violentemente il Presidente ucraino, accusandolo di aver triplicato gli attacchi al Donbass. Un secondo sonoro, diffuso da Lapresse, che getta altra benzina in un clima già infuocato e in pochi minuti imbarazza profondamente la maggioranza e scatena la protesta delle opposizioni. Carlo Calenda e Giuseppe Conte esplicitamente ritengono che a questo punto nessun esponente di Forza Italia possa andare alla Farnesina. Un caos assoluto che scoppia a ridosso delle consultazioni al Colle per la formazione del nuovo governo.

Tuttavia le parole di Berlusconi sono chiarissime e il loro peso politico viene aggravato dai convinti applausi con cui vengono accolte dagli azzurri. In pochi minuti, il Cavaliere fornisce, per flash, la sua versione del conflitto: "Nel 2014 a Minsk si firma un accordo di pace tra l'Ucraina e le due neocostituite repubbliche del Donbass, senza che nessuno attaccasse l'altro. L'Ucraina - affonda l'ex premier - butta al diavolo questo trattato un anno dopo e comincia ad attaccare le frontiere delle due repubbliche che subiscono vittime tra i militari che arrivano, mi si dice, a 5-6-7mila morti. Poi arriva Zelensky che triplica gli attacchi alle due repubbliche". A questo punto Berlusconi ripete il racconto già svolto a "Porta a Porta" prima del voto, e cioè che le due Repubbliche "disperate", vanno a Mosca e gli chiedono di essere difese.

"Allora si decide a inventare una operazione speciale: le truppe dovevano entrare in Ucraina, in una settimana raggiungere Kiev, deporre il governo in carica e imporre un governo già scelto dalla minoranza ucraina di persone per bene e di buon senso, un'altra settimana per tornare indietro". Ma a quel punto, aggiunge, Putin si trova di fronte "a una situazione imprevista e imprevedibile di resistenza da parte degli ucraini, che hanno cominciato dal terzo giorno a ricevere soldi e armi dall'Occidente". Un passaggio molto scivoloso in cui sembra che Berlusconi in qualche modo attribuisca ai militari ucraini e agli aiuti occidentali la responsabilità del perdurare del conflitto. "E la guerra, invece di essere una operazione di due settimane - conclude - è diventata una guerra di duecento e rotti anni (sic)".