W opinii szefa MSZ, doznając militarnych klęsk pod Chersoniem, rosyjskie władze mogą sięgnąć po prowokacje, np. zastosować "brudną bombę" - pisze portal LSM.

W miniony weekend w rozmowach telefonicznych z zachodnimi politykami minister obrony Rosji Siergiej Szojgu oskarżał Ukrainę o plan zastosowania "brudnej bomby".

Rinkeviczs ironizował, że Szojgu, który w ostatnich miesiącach na tle rosyjskich porażek na froncie pozostawał w cieniu, "nagle stał się głównym rosyjskim dyplomatą".

"Myślę, że mogą być tu różne wersje, ale nie mogę wykluczyć też tego, że przygotowywana jest jakaś prowokacja ze strony Rosji. Jest to mało prawdopodobne, że Rosja teraz otwarcie wykorzysta taktyczną broń jądrową, ale, powiedzmy, zastosuje jakieś inne prowokacje, w tym tzw. brudne bomby... Nie można teraz niczego wykluczyć" - powiedział.

Reklama

Szef MSZ, cytowany przez LSM, podkreślił, że Rosja ma wystarczające zasoby, by jeszcze długo prowadzić wojnę na Ukrainie, dlatego Zachód nie może zmniejszać swojego wsparcia dla Ukraińców.

"Żeby poradzić sobie z Hitlerem, też kiedyś potrzeba było dużo czasu - kilku lat" - wskazał.

Z Rygi Natalia Dziurdzińska