Zaproponowane w nocy z czwartku na piątek przez Komisję Europejską rozporządzenie nt. odtworzenia zasobów przyrodniczych, określane jest przez KE jako "pierwsze kompleksowe prawo tego rodzaju obejmujące cały kontynent". W swoich założeniach ma na celu rekultywację siedlisk i gatunków, które zostały zdegradowane w wyniku ingerencji człowieka i zmian klimatu.

Odnowa przyrody na unijnej agendzie

Reklama

Rozporządzenie, jeśli zostanie zaakceptowane na sesji plenarnej PE i przez państwa członkowskie w Radzie UE, wprowadzi obowiązek "ustanowienia i wdrożenia środków mających na celu przywrócenie do 2030 r. co najmniej 20 proc. obszarów lądowych i morskich UE".

"Rozporządzenie obejmuje szereg ekosystemów lądowych, przybrzeżnych i słodkowodnych, w tym tereny podmokłe, łąki, lasy, rzeki i jeziora, a także ekosystemy morskie, w tym trawę morską oraz skupiska gąbek i koralowców. (...) Państwa członkowskie muszą także ustanowić środki mające na celu przywrócenie co najmniej 60 proc. siedlisk w złym stanie do 2040 r. i co najmniej 90 proc. do 2050 r." - czytamy w komunikacie Rady UE.

"Stoimy w obliczu coraz bardziej dramatycznej rzeczywistości: przyroda i różnorodność biologiczna UE są zagrożone i należy je chronić. Jestem dumna z osiągnięcia niezbędnego porozumienia. Pomoże nam to odbudować zdrowy poziom różnorodności biologicznej we wszystkich państwach członkowskich i chronić przyrodę dla przyszłych pokoleń, a jednocześnie walczyć ze zmianami klimatycznymi i pozostać zaangażowanym w realizację naszych celów klimatycznych" - oświadczyła Teresa Ribera Rodriguez, p.o. minister ds. transformacji ekologicznej Hiszpanii, która sprawuje obecnie prezydencję w Radzie UE.

Sprzeciw Zalewskiej

Zupełnie inne zdanie na ten temat ma eurodeputowana PiS, członkini Komisji Ochrony Środowiska PE (ENVI), Anna Zalewska.

"To porozumienie, to bardzo zła informacja. Są to pomysły nierealne do zrealizowania, niezabezpieczone finansowo i uderzające w rolnictwo, leśnictwo, ale również we własność prywatną" - podkreśla polska polityk.

"Rolnictwo jest szczególnie zagrożone ze względu na wymóg rewitalizacji obszarów będących osuszonymi torfowiskami, możliwość ingerencji państwa we własność prywatną oraz ambitne cele dotyczące zwiększenia różnorodności biologicznej w ekosystemach rolniczych i leśnych" - precyzuje.

Zalewska: Brak pieniędzy na program rekultywacji przyrody

Jak zaznacza, na realizację zaplanowanych działań nie są przewidziane odrębne środki finansowe.

"Obecnie dostępne środki krajowe i europejskie będą niewystarczające, a harmonogram ich wdrażania uniemożliwia wprowadzenie nowych celów. Wymogi dotyczące planowania, zarządzania, monitorowania i sprawozdawczości są nieproporcjonalnie duże i praktycznie nierealne do spełnienia. Szczególnie dotkliwe będą działania inwentaryzacyjne, które państwa członkowskie będą musiały przeprowadzić na całym obszarze kraju w celu dokładnego zmapowania istniejących siedlisk i oceny ich stanu. Te działania wiążą się z ogromnymi kosztami, a usunięcie niektórych napotkanych ograniczeń może prowadzić do naruszenia własności prywatnej" - ostrzega Anna Zalewska, dodając, że rozporządzenie przyznaje kolejne nadmierne uprawnienia dla Komisji Europejskiej, które znacznie wykraczają poza traktaty.

"Patrząc na tę legislację, ale też szerzej, na inne procesy ustawodawcze w PE, nie da się nie zauważyć, że obecna większość w PE wręcz obsesyjnie traktuje rolnictwo i rolników. Uważa rolnictwo za zagrożenie dla klimatu. W związku z tym narzuca się różnego rodzaju obostrzenia, wynajduje się kolejne pierwiastki w powietrzu i w glebie, które rzekomo szkodzą planecie - wszystko po to, żeby zniechęcić do uprawiania żywności. A jednocześnie otwiera się unijny rynek na żywność np. z Ameryki Łacińskiej i Ukrainy" - alarmuje eurodeputowana.

"Co ciekawe, na obecnym etapie rozmów o umowie koalicyjnej dotychczasowej opozycji, to są one odzwierciedleniem tych regulacji. Czyli jest pełna zgoda na ich realizację. Łącznie z tym, że NGO-sy mają pomagać w zarządzaniu lasami" - podsumowuje Anna Zalewska.

Z Brukseli Artur Ciechanowicz