Bombę odpalili 29 stycznia dziennikarze agencji Delfi Estonia, łotewskiej „Re:Baltiki”, rosyjskiego „The Insidera” i szwedzkiego „Expressen”. Choć w zasadzie było to najmniejsze zaskoczenie świata. W pierwszym odcinku reporterskiego śledztwa o tym, jak FSB werbuje europejskich polityków (w kolejnej części opisano wpływy rosyjskich służb w Alternatywie dla Niemiec), zarzucono Ždanoce, że była prowadzona przez rosyjskich oficerów co najmniej od 2004 r., choć faktyczny werbunek mógł mieć miejsce jeszcze w czasach radzieckich. Pierwszym oficerem prowadzącym, jakiego udało się znaleźć, był Dmitrij Gładiej z Petersburga, który obecnie jest już bezpieczniackim emerytem. Oficjalnie Gładiej występował jako szef Międzynarodowego Instytutu Monitoringu Rozwoju Demokracji Międzyparlamentarnego Zgromadzenia Państw Uczestników Wspólnoty Niepodległych Państw.

CAŁY TEKST W PAPIEROWYM WYDANIU DGP ORAZ W RAMACH SUBSKRYPCJI CYFROWEJ