Specjalny wysłannik USA ds. Iranu Brian Hook powiedział w czwartek, że Esmaila Ganiego, następcę zabitego przez amerykańskie siły irańskiego generała Kasema Sulejmaniego, może spotkać taki sam los, jeśli będzie chciał zabijać Amerykanów, jak jego poprzednik.

"Jeśli Gani pójdzie tę samą drogą (co Sulejmani) i będzie zabijał Amerykanów, to spotka go ten sam los" - powiedział Hook podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Davos w wywiadzie dla anglojęzycznego arabskiego dziennika wydawanego w Londynie "Aszark al-Awsat".

"Każdy atak na Amerykanów lub amerykańskie interesy spotka się ze zdecydowaną odpowiedzią (...). To nie jest nowa groźba. Prezydent (Donald Trump) od dawna mówił, że zawsze będzie zdecydowanie działał, aby chronić amerykańskie interesy" - dodał Hook.

Rzecznik irańskiego resortu dyplomacji Abbas Musawi powiedział wkrótce potem, że grożenie zabiciem Ganiego jest wyrazem "amerykańskiego rządowego i ukierunkowanego terroryzmu".

"Te słowa są oficjalną deklaracją i ewidentnym obnażeniem amerykańskiego (...) terroryzmu" - oznajmił Musawi i wezwał społeczność międzynarodową do potępienia wypowiedzi Hooka.

Reklama

Siły amerykańskie 3 stycznia w Bagdadzie w ataku dronów zabiły Sulejmaniego, którego Waszyngton oskarżał o organizowanie ataków terrorystycznych wymierzonych w Amerykanów.

Iran odpowiedział 8 stycznia ostrzałem rakietowym na cele Stanów Zjednoczonych w Iraku: bazę wojskową Ain Al-Asad, położoną 160 km na zachód od Bagdadu, oraz bazę w Irbilu, w irackim Kurdystanie na północy kraju; nikt nie zginął na skutek ostrzału.

Dowódca sił powietrznych Gwardii Rewolucyjnej Iranu Amirali Hadżizadeh powiedział po ataku, że miał on z założenia uniknąć ofiar, a jedynie uderzyć w "militarną machinę" wroga.

Gani, obejmując funkcje dowódcy elitarnych sił Al Kuds, którym przewodził Sulejmani, oświadczył, że będzie kontynuował misję swojego poprzednika.

Jak pisze Reuters, stosunki między Waszyngtonem a Teheranem pogorszają się stale, odkąd Trump w 2018 roku wycofał USA z międzynarodowego porozumienia nuklearnego z Iranem z 2015 roku i nałożył na ten kraj drastyczne sankcje.

Do eskalacji napięcia przyczynił się w grudniu atak rakietowy na amerykańską bazę wojskową w Iraku, w którym zginął jej cywilny pracownik; Waszyngton uznał, że sprawcą ostrzału była proirańska milicja działająca w Iraku Kataib Hezbollah. Stany Zjednoczone odpowiedziały atakiem sił powietrznych, w którym zginęło co najmniej 25 irackich bojowników, a 55 osób zostało rannych.

Oburzeni Irakijczycy wyszli na ulice Bagdadu, wdarli się też do ambasady USA, którą oblegali przez dwa dni. Wkrótce potem Trump zrządził zlikwidowanie Sulejmaniego.

>>> Czytaj też: Minister finansów USA: Nie sądzimy, by zmiany klimatu miały wpływ na ludzi w najbliższej dekadzie