Podczas protestów w nocy z niedzieli na poniedziałek w Waszyngtonie dochodziło nie tylko do starć z policją, ale i grabieży sklepów oraz demolowania budynków czy znaków drogowych.

Mendelson w poniedziałkowej rozmowie z PAP wyraził oburzenie przypadkami wandalizmu. "To frustrujące. To przykrywa przesłanie pokojowych protestów" - uznał. Ocenił przy tym, że "zniszczeń dokonali głównie przyjezdni". Podobne stanowisko wyraziły m.in. władze Minneapolis.

Reprezentujący Partię Demokratyczną samorządowiec ze zrozumieniem przyjmuje to, że "ludzie chcą wyrazić złość". Jego zdaniem spowodowana jest ona nie tylko zabójstwem przez policję Afroamerykanina George'a Floyda w Minneapolis, ale "latami złych działań policji" w wielu regionach USA.

W ocenie Mendelsona w innych amerykańskich miastach "policja nie zareagowała na zamieszki w odpowiedni sposób". Nie dotyczy to jednak - jak zastrzegł - Waszyngtonu, gdzie policja wykonuje "dobrą robotę". "To bardzo trudne jak jest tyle przemocy i chaosu, by funkcjonariusze nie doprowadzili do zaognienia sytuacji" - zauważył.

Reklama

Mendelson zapewnił, że miejskie władze "nie chcą zamykać pokojowo demonstrujących". "Jednocześnie chcemy zidentyfikować podżegaczy i usunąć ich z ulic" - dodał.

Zarzewiem protestów, które rozgorzały w kilkudziesięciu amerykańskich miastach, w tym w Waszyngtonie, stała się sprawa 46-letniego czarnoskórego George'a Floyda, który zmarł pod koniec maja w wyniku brutalnego zatrzymania przez policję w Minneapolis. Amerykanie są oburzeni przesadną agresją policji. W trakcie demonstracji dochodzi do starć z funkcjonariuszami i zamieszek.

Od godz. 19 w poniedziałek (1 w nocy we wtorek w Polsce) w Waszyngtonie obowiązywać będzie znów godzina policyjna. Władze miasta apelują do mieszkańców, by protestować pokojowo.

Mimo godziny policyjnej w nocy z niedzieli na poniedziałek w Waszyngtonie odbywały się protesty, w ich trakcie dochodziło do zamieszek i starć z policją.

Zarzewiem manifestacji, które rozgorzały niemal w całych Stanach Zjednoczonych, stała się sprawa 46-letniego czarnoskórego George'a Floyda, który zmarł pod koniec maja w wyniku brutalnego zatrzymania przez policję w Minneapolis.

Z obawy przed ponownymi zamieszkami burmistrz miasta Muriel Bowser ogłosiła godzinę policyjną od 19 wieczorem w poniedziałek (1 w nocy we wtorek czasu w Polsce). Na podobne kroki zdecydowały się władze kilkudziesięciu amerykańskich miast, w których od kilku dni trwają gwałtowne demonstracje.

"Każdy Amerykanin powinien być oburzony morderstwem George'a Floyda" - stwierdziła Bowser. "Błagam mieszkańców Waszyngtonu, by myśleli o tym, jak być częścią rozwiązania, a nie częścią destrukcji" - zaapelowała.

Waszyngtońska policja poinformowała, że w nocy z niedzieli na poniedziałek aresztowano 88 osób. Lekko rannych zostało siedmiu funkcjonariuszy. Miejskie władze oferują 1 tys. USD nagrody za informacje, które mogą doprowadzić do aresztowania podżegaczy i plądrujących sklepy.

W trakcie dnia protesty w stolicy USA odbywają się pokojowo. Jednym z ich głównych haseł jest "Nie mogę oddychać", ostatnie słowa Floyda. Dla wielu Amerykanów jego zabicie to nie odosobniony incydent, ale przykład systemowego przyzwolenia na przesadną agresję policji, szczególnie wobec osób czarnoskórych.

>>> Polecamy: Pomnik Tadeusza Kościuszki zdewastowany w czasie prostestów w Waszyngtonie

Donald Trump powiedział w poniedziałek do gubernatorów: "jesteście słabi (...), robicie z siebie głupców", nie wzywając Gwardii Narodowej. Prezydent USA odniósł się do zamieszek, które wybuchły po brutalnym zabiciu przez policję Afroamerykanina George'a Floyda.

Podczas telekonferencji z gubernatorami, w której udział wzięli przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości, policji i rady ds. bezpieczeństwa narodowego, Trump zaatakował gubernatorów za to, co uznaje za ich niewystarczająco ostrą reakcję na zamieszki - relacjonuje agencja Associated Press.

"Większość z was jest słaba (...). Musicie stać się twardsi, aresztować ludzi" - powiedział Trump.

"Musicie tropić ludzi, musicie wsadzać ich do więzienia na 10 lat i nigdy więcej czegoś takiego nie zobaczycie" - dodał.

"Robimy coś w Waszyngtonie. Zrobimy coś takiego, czego ludzie nigdy wcześniej nie widzieli" - oznajmił prezydent.

Prokurator generalny Bill Barr, który wziął udział w telekonferencji, powiedział gubernatorom, że połączone siły antyterrorystyczne zostaną wykorzystane do tropienia podżegaczy.

Poważne zamieszki połączone z aktami wandalizmu przetoczyły się przez niemal wszystkie duże miasta Ameryki.

W poniedziałek AP podała, że podczas demonstracji przed Białym Domem w piątek Trump został zaprowadzony przez służby bezpieczeństwa do podziemnego schronu.

Według AP protesty miały wywołać podwyższony stan zagrożenia wewnątrz prezydenckiego kompleksu, jeden z najwyższych od czasu ataków terrorystycznych z 11 września 2001 roku. Sam prezydent miał być wstrząśnięty i poważnie obawiał się o swoje bezpieczeństwo. Biały Dom odmówił komentarza w tej sprawie.

AP podaje też, że w Białym Domu omawiano ewentualne wystąpienie prezydenta w związku z zamieszkami wywołanymi przez sprawę Floyda, ale które miało załagodzić napięcia, ale zrezygnowano z tego planu, ponieważ zabrakło propozycji dotyczących tego, jakie kroki polityczne mógłby zapowiedzieć Trump, a także dlatego że sam prezydent nie chciał wygłosić przemówienia wzywającego Amerykanów do zachowania jedności.

>>> Polecamy: Amerykańskie służby zamalowują napisy pod Białym Domem. Oczyszczą też pomnik Kościuszki