Warren to autorka 11 książek oraz ponad 100 artykułów naukowych i profesor od prawa upadłościowego. Uwaga wpływowej senator i jej zwolenników oprócz banków koncentruje się także na gigantach technologicznych.

Zdaniem Warren we współczesnej gospodarce konkurencyjność często występuje tylko z nazwy, a rynek de facto kontrolują monopoliści, które blokują wejście mniejszych graczy. Dlatego więc należy je rozbić wprowadzając nowe antymonopolowe zasady i regulacje. Dotyczyć to ma także gigantów Doliny Krzemowej, w tym i Facebooka i Google’a. W marcu ubiegłego roku Warren opublikowała tekst zatytułowany „Oto jak możemy zerwać z technologicznymi gigantami”.

Propozycja senator z Massachusetts opierała się głównie na dwóch punktach – pierwszy to doprowadzenie do rozbicia monopoli, a nawet cofnięcia już dokonanych przejęć, jak np. Instagrama przez Facebooka w 2012 roku. Drugi to zakaz dla technologicznych gigantów oferowania na swoich platformach online produktów konkurujących z mniejszymi sprzedającymi na nich. „Amazon miażdży małe firmy, kopiując towary, które one sprzedają na Amazon Marketplace i sprzedając ich własną markową wersję” - twierdzi Warren.

Reklama

Urodzona w Oklahomie parlamentarzystka jest przekonana, że powstanie kilku gigantów zahamowało innowacje. „Dwadzieścia pięć lat temu Facebook, Google i Amazon nie istniały. Teraz należą do najbardziej wartościowych i znanych firm na świecie. To świetna historia - ale także podkreśla dlaczego rząd musi rozbijać monopole i promować konkurencyjne rynki (…) Dzisiejsze wielkie firmy technologiczne mają zbyt dużą władzę, zbyt dużą władzę nad naszą gospodarką, społeczeństwem i demokracją. One zniszczyły konkurencję, wykorzystały nasze prywatne informacje dla zysku i stworzyły nierówne boisko” - uważa.

Obrona mniejszych graczy rynkowych to konsekwentna linia Warren. Po ogólnoświatowym kryzysie gospodarczym w latach 2007–2009 prawniczka postulowała utworzenie Zarządu Ochrony Finansowej Konsumentów (CFPB). Rola tej powołanej przez Baracka Obamę agencji utrzymywanej przez System Rezerwy Federalnej polegała na nadzorowaniu banków i innych instytucji udzielających kredyty, które wprowadzały w błąd klientów co do ich warunków. Wtedy sprawa wywoływała polityczną burze między ówczesnym prezydentem a Republikanami.

Nic więc dziwnego, że gdy Warren ogłosiła swój start w wyborach prezydenckich na wielki kapitał padł strach. Swoją kampanię senator prowadziła bazując na małych dotacjach i konkurując o lewicowego czy socjalistycznego wyborcę z senatorem Berniem Sandersem. Zasłynęła z dogłębnego, szczegółowego przedstawiania swojego programu – mimo końcowej porażki w wyścigu o nominację partyjną Demokratów koszulki z napisem „Warren ma na to plan” wciąż można zauważyć na ulicach amerykańskich miast.

W prawyborach 71-letnia prawniczka postulowała m. in. „podatek ultra-milionera”, który miałby dotyczyć majątków przekraczających 50 mln dolarów. Oprócz podwyższenia płacy minimalnej i zapewnienia ubezpieczenia zdrowotnego dla wszystkich Amerykanów podkreślała konieczność zwiększanie reprezentacji pracowników w radach firm czy zaostrzenie wyroków za przestępstwa na wysokich poziomach spółek.

Jak spekulowało się na wiosnę senator z Massachusetts była nawet jedną z faworytek do wiceprezydentury. Portal CNBC informował w kwietniu, że bogaci sponsorzy Demokratów naciskali jednak na Bidena, by ten nie wybierał jej i preferowali inne kandydatki, w tym m.in. senator Kamalę Harris i senator Amy Klobuchar.

Demokraci prywatnie przyznają, że mająca na obu wybrzeżach wielu wrogów Warren ma minimalne szanse na objęcie wysokich stanowisk w nowym gabinecie – pisze portal Politico. Jej rządowa nominacja budziłaby spory sprzeciw Republikanów, a po rozstrzygnięciu w styczniu Georgii dwóch senackich wyścigów w wyborczej dogrywce GOP prawdopodobnie utrzyma kontrolę nad izbą wyższą amerykańskiego parlamentu.

„Ku przerażeniu Wall Street ślady palców Elizabeth Warren są wszędzie w ekipie Bidena” – ocenia zarazem portal stacji CNN. I zauważa, że na średnie szczeble w administracji rozważanych jest wielu kandydatów z progresywnego skrzydła Demokratów. Biden obiecywał w czwartek, że jego kandydat na ministra finansów „będzie akceptowany przez wszystkie frakcje Partii Demokratycznej”. W porównaniu z prezydenturą Donalda Trumpa z pewnością będzie oznaczało to i tak spory skręt w lewo w polityce gospodarczej.

„Można śmiało powiedzieć, że Elizabeth Warren zdecydowanie zyskała zaufanie Joe Bidena i na pewno odegra wpływową rolę w ustalaniu planu działań, niezależnie od tego czy pozostanie wpływowym senatorem, czy obejmie stanowisko w administracji. Bez względu na to, będzie bardzo silna przy ustalaniu agendy Partii Demokratycznej” - uważa Adam Green z Progressive Change Campaign Committee.