23 katastrofy naturalne

Od stycznia do końca sierpnia w Stanach Zjednoczonych doszło już do dwudziestu trzech katastrof naturalnych ze stratami, każda osobno, przekraczającymi miliard dolarów. Tak wynika z danych przekazanych przez rządową Narodową Agencję Oceanów i Atmosfery (NOAA), największą amerykańską instytucję zajmującą się ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi. To już rekordowy wynik, nieporównywalny z poprzednimi latami, nawet licząc w skali całego roku. Poprzednio rekordowy był rok 2020, z łącznie dwudziestoma dwoma „ponadmiliardowymi” katastrofami o podłożu naturalnym.

Burze, powodzie, tropikalny cyklon i pożar

Reklama

Na tegorocznej liście dominują burze, jest ich aż dziewiętnaście. Do tego dochodzą dwie powodzie, jeden cyklon tropikalny (huragan Idalia, który pod koniec sierpnia uderzył od strony Zatoki Meksykańskiej we Florydę) oraz jeden pożar. Rejestr za minione miesiące nie jest zamknięty. Możliwe, że miliard dolarów przekroczą też straty spowodowane huraganem Hilary, który przeszedł miesiąc temu nad Kalifornią oraz letnią suszą na południu Środkowego Zachodu (trwają szacunki strat). Oprócz tego wschodniemu wybrzeżu USA zagraża w najbliższych dniach też huragan Lee, który minął Portoryko i zmierza na północ. Tymczasem już dotychczasowe straty tylko dwudziestu trzech „ponadmiliardówek” wynoszą blisko 60 mld dol. NOAA szacuje, że liczba osób, które poniosły na ich skutek śmierć, przekracza 250.

Pod tym kątem najbardziej tragiczny był sierpniowy pożar na hawajskiej wyspie Maui, zginęło w nim co najmniej 115 osób, a liczba ta prawdopodobnie jeszcze wzrośnie, bo setka osób wciąż jest poszukiwana. Już teraz jednak wiadomo, że był to najbardziej śmiercionośny pożar w Stanach Zjednoczonych od ponad wieku. Wstępne wyliczenia mówią o ponad dwóch tysiącach zniszczonych budynków, a do tego dochodzą wielkie straty na polu kultury, bo ogień strawił m.in. Lahainę, czyli jedną z dawnych stolic Królestwa Hawajów. W tym kościół Waiola, gdzie pochowani byli zmarli z hawajskiej rodziny królewskiej.

97 proc. Amerykanów doświadczyło ekstremalnych temperatur

Klimatolodzy w USA nie mają wątpliwości, że za tak intensywne zjawiska atmosferyczne w tym roku odpowiada w znacznej mierze globalne ocieplenie, a to podczas wielotygodniowych fal upałów w tym roku było mocno odczuwane przez statystycznego Amerykanina.

Organizacja non-profit Climate Central uważa, że aż 97 proc. obywateli USA, czyli 326 milionów osób, doświadczyło w lecie co najmniej jednego dnia z ekstremalnymi temperaturami spowodowanymi bezpośrednio zmianami klimatycznymi. W niektórych miastach, głównie na południu, takich dni odnotowywano nawet po kilkadziesiąt. Ze zwiększonej częstotliwości upalnych dni i związanego z tym wzrostu ryzyka burzowego i pożarowego zdają sobie sprawę amerykańscy ubezpieczyciele. Rok do roku ceny ubezpieczeń przed katastrofami naturalnymi wzrosły w Stanach Zjednoczonych o około siedem procent (inflacja w USA wynosi obecnie nieco ponad 3 proc.).

Władze próbują podejmować różne inicjatywy, Joe Biden ambitnie zobowiązał się na początku swojej prezydentury do zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych w Stanach Zjednoczonych o 50–52 proc. do 2030 roku. Pomóc ma w tym IRA (Inflation Reduction Act), przyjęta rok temu gigantyczna ustawa o redukcji inflacji. Rozłożona na lata zapewnia setki miliardów dolarów dotacji i ulg podatkowych, by pomóc konsumentom kupować pojazdy elektryczne, a firmom produkować „zieloną energię”. Zgodnie z ocenami rządu sama IRA ma do 2030 roku zapewnić spadek emisji gazów cieplarnianych o ponad jedną trzecią, licząc od poziomu z 2005 roku. Na ten moment to jednak jedynie federalne szacunki.